>NASZE STRONY |
MAIN |
|
|
GRY FABULARNE |
|
|
GRY cRPG |
|
|
FANTASTYKA |
|
|
PROJEKTY |
|
|
|
|
|
|
|
Z notatnika Szalonego Chemika
1 listopad 2035, godz. 12:11
Dziś jest wielki dzień. Znalazłem prawdziwe laboratorium. Jak to przetrwało ten kataklizm? Moloch tego nie znajdzie. Nigdy. Szwendałem się po wschodnim wybrzeżu od prawie roku i kurwa takie szczęście. Inni łażą, zbierają i nic nie znajdują. Zupełnie nic. A ja? Tylko jest jeden problem. Muszę się tam dostać. Drzwi są jeszcze zaspawane, ale cóż. Od czego ma się podręczny zastaw mechanika. Do dzieła, ale najpierw trzeba coś zjeść.
2 listopad 2035, godz. 1:30
Walczę i walczę! Pieprzone drzwi są chyba ze stopu tytanu, lub innego gówna. Nie mogę się przepalić. Może je wysadzę? Zobaczymy. Właśnie przed chwilą wypiłem ostatni łyk czystej wody. Ciekawe czy jest w okolicy jakieś źródełko? Mam parę godzin. Zobaczymy. Aha, chyba jakieś mutki biegają w okolicy, bo coś w nocy słyszałem. Ale nie zbliżają się, bo mam... Ta da! Super obrzyna. Niech spróbują, to będą żałować. Wracam do roboty.
4 listopad 2035, godz. 13:12
Dawno nie pisałem, ale miałem małe problemy z... No, z czym? Z, KURWA, DRZWIAMI. Walę ten interes. Jakiś idiota wymyślił drzwi nie do otwarcia. Pies mu mordę lizał. Fuck, kurwa i... Nieważne. Już się uspokoiłem. Przez ostatnie dni nie widziałem żywej duszy, ale wiem, że tam są. Oni tylko czekają na świeże mięsko. Moje mięsko. Dobra, wracam do roboty, bo co ja robię, wyżywam się na notesie. A, myślałem nad PAINKILLEREM. Nie może być trudny do zrobienia. Był zbyt popularny przed... wojną.
4 listopad 2035, godz. 14:00
Udało się, wlazłem. Nie wierzę. To było takie łatwe. Rozwiązanie było w zasięgu ręki. Nieważne. Dobra, kończę bo drzwi otwarte i wchodzę. Nie wiem kiedy się odezwę, czyli napiszę. Jak nie zdechnę od razu po wejściu, to mam szansę. Pozdrawiam mamę, tatę, rodzinę i znajomych. Co prawda oni już nie żyją, ale chyba tak się robi.
5 listopad 2035, godz. 19:13
Uff, jestem w środku. Nie ma prądu i wody. Zapomniałem się pochwalić, piję własny mocz, przefiltrowany na węglu. Oczywiście smakuje jak siki, ale przynajmniej pić się nie chce. Najważniejsze, aby się pozbyć produktów przemiany materii z moczu i wtedy można go już wychłeptać. Cholera, czego to człowiek nie zrobi by przetrwać. Jeszcze mam co jeść, ale zobaczymy. Może być ciężko. Over and out! Boski notatniku.
6 listopad 2035, godz. 13:12
Wiecie jak dziwnie jest, gdy człowiek od kilkunastu dni nie widział żywej duszy? Oczywiście poza mutkami, ale czy oni są żywymi duszami? Kij im w zmutowane dupska, i to gruby. Gadam ze zwariowaną maszyną, notatnikiem. Jest w tej chwili jedynym narzędziem pozwalającym nie zwariować podczas długich, nocnych ciemności, bo nie znalazłem jeszcze tego cholernego generatora. Pieprzę to! Zaraz zwariuję, jak czegoś nie zrobię...
10 listopad 2035, godz. 14:00
No, działa. Musiałem naprawić notatnik, bo poleciał gdzieś ostatnio. To wszystko zmierza w dobrym kierunku. Znalazłem generator, ale brakuje kilku części. Widziałem je w mieścinie parę dni drogi stąd. Potrzebne części to silnik elektryczny, kable, bezpieczniki i kilka przełączników. Może wszystkie znajdę, może nie. Z rana wyruszam. Aaa, znalazłem trochę dokumentacji i innych papierów. Przeglądam je na powierzchni, bo tam jest światło. Może ustawię jakiś system luster?
22 listopad 2035, godz. 14:15
Znów jestem w domu. Bo to jest mój dom. Mój słodki dom. Zaczynam o nim tak myśleć. Tylko czemu nie wziąłem notatnika, jak poszedłem do miasta? Nieważne, ale myślałem, że zwariuję. Niby nic, a przydatne. Głupi notatnik. Mam już części do generatora. Załatwienie ich trochę mnie kosztowało. Chyba wszystko cenne co miałem, ale powinno się zwrócić. Zobaczymy. To zabieram się do pracy. 1, 2, 3, idziesz montować ty. Ja? No, a kto? Dobra, już idę.
22 listopad 2035, godz. 14:20
Ja chcę kobiety i towarzystwa. Marzę o delikatnym ciele i miłym głosie. Tylko kiedy to się stanie? Może za parę dni znowu pójdę do miasta. Mają tam taki fajny bar z kobitkami. Jedna nawet ostatnio się mną zainteresowała. Dobra, kończę bo czas iść coś zrobić.
23 listopad 2035, godz. 23:12
Jest! Sukces! Działa! Mam prąd. Światło! Kurwa! Hurra! Mam!
24 listopad 2035, godz. 8:34
Właśnie wstałem. Dalej mam światło. Tym, tym, tyryrymtym. Mam światło i działa. Dobre to rozwiązanie. A, zapomniałem na śmierć. Painkillera można zrobić z wymieszania kory brzozy, soku z cytryny, liści laurowych oraz nalewki spirytusowej. Chyba coś pomyliłem. To jest przepis na zalewę do mięsa. No tak, zła kartka.
Painkiller:
1/3 aspiryny;
1/3 wypełniacza, na przykład mąki, zmielonej kukurydzy, aby była dobrze wymieszana masa i po dodaniu wody trochę stwardniała;
1/6 dodatków, które obecnie niestety są niedostępne, na przykład aclatacium, ale można to zastąpić estrami wyższych kwasów tłuszczowych;
Reszta - to, co ci pasuje, na przykład aromat dla smaku.
Ten skład testowałem na sobie. Po normalnej pigule przechodzi ci migrenka, ale po moim specyfiku możesz mieć problemy z odczuwaniem kończyn, to znaczy będziesz trochę drewniany. Możesz sobie wbić nóż w nogę i nic nie poczujesz. Zdarzają się przypadki, że delikwent traci apetyt na dłużej, czyli kilka godzin. Czyżbym znalazł nowy lek na odchudzanie?
24 listopad 2035, godz. 9:01
Znowu dzień. Już wiem jak nazwę moje laboratorium. Nazwa kodowa będzie Laboratorium PoTymJakMolochSięPojawił w skrócie PTJMSP. Mi się podoba, a resztę mam w dupie. Zawsze chciałem mieć własne laboratorium i teraz mam. Nawet wodę już mam. Znalazłem węzeł uzdatniania. Udało mi się go naprawić i wyczyścić. Właśnie produkowana jest pierwsza szklanka czystej, źródlanej wody do picia. Ta da! Już jest. Piję. Smakuje jak woda, ale coś z nią jest nie tak.
24 listopad 2035, godz. 9:20
Brzuch mnie boli. To chyba ta woda. Arrgghhh!
25 listopad 2035, godz. 10:10
Już od trzech godzin nie rzygam. Co za ulga. Kurwa, właśnie rozbieram Moduł Uzdatniania Wody Dostosowany blablabla, firmy Nerio Ltd. I co? Boże drogi, a co to za zielone tam żyje? Jakieś glony, już wiem czemu mi nie smakowało i miałem sranie jak malowanie. Otworzyłem się jak... Aż brak mi słów. Rozumiesz, z każdej dziury mi leciało. Znowu piszę do notatnika. Chyba wali mi na głowę. Trochę się podleczę i idę do miasta odpocząć od tego bajzlu. A, kolejna rada. Jak zjadłeś coś i brzuch ci nawala, to użyj, zgadnij czego? Jasne, że węgla leczniczego. Jeśli nie masz, to w ostateczności może być brunatny. Rozpuść w wodzie i wypij. Może pomoże, ale nie zaszkodzi. Mi pomogło, ale nie to, a antybiotyk. Przedostatnia ampułka. Dobra, idę skończyć tę cholerną maszynę do wody.
26 listopad 2035, godz. 16:12
W okolicy kręcili się jacyś ludzie. Kurna, przestraszyłem się. Jak tak można zakłócać spokój porządnemu obywatelowi? Jednak po godzinie sobie poszli. Uff. Wejście do MOJEGO laboratorium jest dobrze ukryte. Szkoda, że nie ma tu radia. Mógłbym nadawać program, jak ci z Orbitala. Byłaby szansa, że odgryzłbym się na tych skurwielach z Gildii. Pojebańcy jedni. Myślą, że wszystko wiedzą, ale za jaką barbarzyńską cenę. Ale kiedyś się im odgryzę. POPAMIĘTACIE MNIE! Chyba się trochę rozpędziłem. Wracając do meritum. Uzdatniacz wody już działa. Glony zabite. Człowiek-glony 1:0. Starcie było ciężkie, ale się opłaciło. Dziś napiszę więcej, bo tak chcę. Znalazłem szafki z materiałami w laboratorium. Chyba zapomniałem wspomnieć, że w środku też są sejfy. Oczywiście pozamykane na tysiące zamków. Chyba jacyś popieprzeni paranoicy wybudowali ten kompleks. Sejf tu, sejf tam. Nawet w kiblu jest zamek kodowy, a raczej był. Części przydały się do uzdatniacza. O komputerach nie wspomnę, bo oczywiście, że są, ale działać nie chcą. Czy mogłoby tutaj coś działać normalnie? Bez problemów. Nie będzie mnie przez kilka najbliższych dni, więc jak ktoś coś chce, to: PO USŁYSZENIU SYGNAŁU ZOSTAW WIADOMOŚĆ. ODPOWIEM JAK TYLKO BĘDZIE TO MOŻLIWE.
2 grudzień 2035, godz. 11:11
Fajna godzina, nie? Też mi się podoba. Będąc w mieście zaopatrzyłem się w saletrę - taki nawóz dla roślinek. Dzisiejszy odcinek nosi tytuł "Proch strzelniczy". Pewnie każdemu się spodoba. Więc zaczynamy. Aby otrzymać upragniony szary proszek, należy wsypać do naczynia 1.5 części węgla, najlepiej medycznego, zwanego leczniczym. Do tego dosypujemy 1 część siarki, najlepiej w postaci Sulfur Precipitatum, ale jeśli nie ma, to wystarczy kwiat siarczany. Dobrze rozcieramy i następnie dodajemy 7.5 części saletry. Wszystko to rozdrabniamy na jednolity szary pył. Jeśli komu się "kurzy", to może dolać odrobinę spirytu. Po roztarciu i wyschnięciu, proch jest gotowy do użycia. Powodzenia. Tak na marginesie - solidnie pierdykło, gdy pierwszy raz zrobiłem proch. Rodzice zamknęli mnie wtedy na dwa dni w komórce. Oczywiście po wyjściu znowu zrobiłem proch, ale tym razem wysadziłem komórkę. Starzy zamknęli mnie w piwnicy i zabrali wszystkie zabawki. Kurwa, ale był ubaw.
6 grudnia 2035, godz. 20:12
Wszystkiego najlepszego z okazji Mikołaja. Ciekawe, jaki prezent dostanę. Już wiem. Działające laboratorium z pełnym zestawem sprzętu, gorzej z odczynnikami. Kurza chata, nie ma jak robić sobie prezentów. Nie można mieć wszystkiego. Dziś pierwsze włączenie komputerów. Kurna, ale się narobiłem przez ostatni miesiąc. Działa generator, wytwornica wody, komputer oraz chromatograf i suszarka mikrofalowa. Dzięki Ci Boże za instrukcję do tego sprzętu. Cholera, ale ci przed wojną byli zapobiegawczy. Wszystko na miejscu. No, poza częściami. Jeszcze dziś spróbuję coś zbadać w moim laboratorium. Mój skarbie! Właśnie znalazłem "Władcę Pierścieni", wydanie z 2010 roku. Kurna, ale tamci mieli poryte czasy. Dobra, wracam do pracy. Dziś zastrzeliłem jednego mutka. Skurwiel chciał się włamać do mojego laboratorium. Co za dupek. Podszedł za blisko i zginął.
»Tekst został pierwotnie opublikowany na łamach e-zinu Inkluz.
Jarosław 'SCIRUS' Michoński. |
komentarz[9] | |
|
|
|
|
|
Komentarze do "Z notatnika Szalonego Chemika" |
|
|
|
|
|
|
Wykryto nieautoryzowany dostęp!!!
|
|
Sonda |
Top 10 |
Statystyki |
userzy w serwisie: gości w serwisie: 0 |
|
ShoutBox |
|
|