..:: ELIXIR | Gry Fabularne(RPG) | Gry Komputerowe(cRPG) | Fantastyka | Forum | Twoje Menu Ustawienia
    ORBITAL MENU
    » Neuroshima
    » Świat
    » Bohater
    » Rozrywka
    POLECAMY

     SZUKAJ
    » Mapa serwisu
>NASZE STRONY
 MAIN
:: Strona Główna
:: Forum
:: Chat
:: Blogi

 GRY FABULARNE
:: Almanach RPG
:: Neuroshima
:: Hard HEX
:: Monastyr
:: Warhammer
:: Wampir
:: D&D
:: Cyberpunk2020
:: Earthdawn
:: Starwars
:: Arkona

 GRY cRPG
:: NWN
:: Baldurs Gate
:: Torment
:: Morrowind
:: Diablo

 FANTASTYKA
:: Literatura
:: Tolkien
:: Manga & Anime
:: Galeria

 PROJEKTY
:: Elcards
:: Chicago

Kyo "NightShadow" Zakamaru


Więc jedziesz do Miami? Powiem ci coś gnojku. Jeśli jakimś cudem uda ci się tam w ogóle dotrzeć, nie sprawiaj kłopotów. Ludzie nie lubią tam takich jak ty. Nasze miasto rządzi się swoimi własnymi prawami, których taki wystrojony w fikuśny garniturek cieć z Detroit jak ty, nawet nie zrozumie. A jeśli już zaczniesz psioczyć, sam będziesz miał kłopoty. I to nie byle jakie. I nie mówię tu wcale o Messesmanach, czy szpiegach Vampyros, którzy będą siedzieli ci na dupie. Wierz mi, jeśli zawadzisz tam komuś ważnemu, to będzie twój najmniejszy problem… Już się boisz? Powinieneś.

O czym mówię? Chciałbyś wiedzieć, prawda? Mam dziś dobry dzień i udało mi się uhandlować trochę gambli. Powiem ci, ale nie za wiele, żeby nie psuć zabawy. Na wszy twojego pokroju, ludzie z wyższej półki wysyłają po prostu tych z MSS, a jeśli zdarzy się jakaś ostra zadyma, to nas, z Motorway Patrol. Rzadko kiedy jest tak, że Hamilton użyje w takich celach Strike Force, bo to nie praktyczne, a wypuszczanie bandy zawodowych żołnierzy, zabójców i szaleńców na jednego, brużdżącego człowieka, czy małą grupę jest nie tylko ogromną stratą gambli, ale także w złym stylu. Poza tym, to nie ich działka. Lepiej zostawić to jednemu, bardzo szczególnemu świrowi. Chcesz wiedzieć więcej? Popytaj gdy będziesz na miejscu. Szkoda mi zdzierać gardła na takie ścierwo jak ty. Tylko uważaj. Podobno ściany w naszym małym mieście mają uszy… He He He He…

Elitarny zabójca? Jaki znowu zabójca? Człowieku, o czym ty do mnie? Mieszkam tu od ponad dziesięciu lat i pierwszy raz słyszę takie bzdury. Nie łyknąłeś czasem zbyt dużo Tornado?

Uspokój się. Po co te nerwy? Faktycznie, coś mi się obiło o uszy, ale to raczej legendy z błota, niż jakaś sprawdzona informacja. Ludzie różne rzeczy gadają i w większości to wierutne bzdury. Często mówi się o nim, jak o jakimś bezcielesnym zabójcy, kimś kto przychodzi i odchodzi jak mu się żywnie podoba, za nic mając szeregi ochrony i zabezpieczenia. Podobno jego ofiary nigdy nie krzyczą, a jedyną rzeczą jaką słyszą przed śmiercią, jest jego rytmiczny oddech za plecami. Słyszałem, że jedna z osób, które spodziewały się śmierci z jego rąk, sfiksowała na umyśle i do niedawna przebywała w Jackson Memorial Hospital. Facet zmarł wczoraj w nocy. Atak serca. Jeśli mnie pytasz, to wszystko to jeden, wielki stek bzdur, ale znam jednego, co podobno wie na ten temat coś więcej. Sypniesz gamblem, mogę was umówić w Shark Head. Tylko uważaj, tam się kręci dużo nieprzyjemnych typków, a osobą, która może cię posłać do grobu, wcale nie musi być twój wyimaginowany zabójca… Takie przyjacielskie ostrzeżenie.

Czemu senior tak na mnie patrzy, przyszedłem najwcześniej jak tylko mogłem! Po drodze tutaj musiałem zgubić ze dwa ogony! Nie, wcale nie jestem paranoikiem! Jestem spokojny! Uff… Dobrze więc, chce się pan czegoś dowiedzieć o Nocnym Cieniu, jak go tu określamy… Wiem, że to głupia nazwa! Nie ja ją wymyśliłem! Przykro mi pana rozczarować, ale ja jestem tylko pośrednikiem. Jeśli senior chce, mogę zapoznać z właściwym człowiekiem. Nie, senior nie jest takim samym paranoikiem jak ja. Ja wcale nie jestem paranoikiem! Tak senior, oczywiście, bez dodatkowych opłat.

Witaj. Wybacz, że musiałem podjąć takie środki ostrożności, ale sam rozumiesz. Gdyby zapytał mnie o to jakiś inny palant, to choćby sypał z nieba gamblami, podobnie do ciebie, za nic w świecie bym się nie zgodził. Co innego ty. Tak, znam go osobiście, a to chyba najgłupsze określenie na jego osobę jakie w życiu słyszałem. Kto ci je powiedział? Ten palant z błota, którego wynająłem żeby cię tu przyprowadził? No tak, wszystko jasne. To co ci teraz powiem, było powodem śmierci wielu osób, a jeśli nie będziesz ostrożny, będzie również powodem twojej. Nasza rozmowa nigdy nie miała miejsca, a jeśli znajdą cię w porcie pociętego na setki małych kawałów, lub wezmą na spytki, wyprę się wszystkiego, jasne? No, to dobrze. Poznałem go pięć lat temu, kiedy jeszcze byłem zwykłym ciulem, jakich pełno dziś na bezdrożach pustyni. Siedzieliśmy w jakiejś małej knajpie, w niewielkiej wiosce, której nazwy już dawno nie pamiętam. Wtedy pojawił się on, rozglądając się jak my za łatwym zarobkiem.

Wysoki, odziany w szare sztruksy i fioletową koszulę. Miał długie włosy, a na nosie okulary. Był żółty. Nie, nie jestem rasistą, tak mi się powiedziało. Tak, wiem że mówi się Azjata.

Kiedy zjawił się nasz zleceniodawca, nieco się zdenerwowałem, ponieważ przyjął także i jego do wykonania zadania. Nie martwiłem się. Pomyślałem: my zrobimy swoje, ping-pong wyciągnie kopyta i będą łatwe gamble. Jednak było dokładnie na odwrót. Przed wejściem do budynku rozdzieliliśmy się, a kiedy wpadliśmy do pomieszczenia głównego bossa, skośnooki już stał nad tym co niego pozostało, z jakimś wschodnim mieczem, ociekającym krwią w jednej z rąk. Nigdy go nie pytałem jak dostał się tam tak szybko. Nie chciałem wiedzieć. Od tamtego momentu zacząłem się go bać. Jakimś cudem zgrał się z naszą grupą i w ciągu czterech lat, zwiedziliśmy razem Stany wzdłuż i wszerz. Byłem świadkiem strasznych, wręcz bestialskich rzeczy. Jednak każdy morderca potrafi być „kreatywny”. On był czymś znacznie gorszym. Zawsze uśmiechnięty, zadowolony z siebie, uprzejmy. Tak jakby nosił maskę szczęśliwego człowieka, pod którą skrywał się jakiś biblijny demon. Zbierał informacje, zastawiał pułapkę, czekał. I w końcu zadawał śmiercionośny cios. Czasami zdarzało się, że nie zabijał od razu, a potem znęcał się psychicznie nad swoją ofiarą, zmieniając ją w epileptyczną formę z mięsa. Potem kończył jej męki, albo sprzedawał na targach niewolników. Szybką śmierć gwarantowało jedynie dostarczenie dobrej zabawy podczas łowów. Jednak to nie wszystko. Jest jak zjawa. Niesłyszalny, niewidzialny. Pomylił epoki i kontynenty. Pewnie za czasów średniowiecznej Japonii byłby przywódcą klanu Ninja. Co? Nie wiesz co to Ninja? No tak… Pewnie nawet nie wiesz co to Japonia. Nieważne. Pokręcone z niego bydle. Jakieś trzy lata temu dostał ofertę z góry i nasze drogi się rozdzieliły. Słyszałem, że od tamtego czasu dorabia dla rady jako ich prywatny egzekutor. Ale to podobno tylko jego… ”hobby”. Obiło mi się o uszy, że tak naprawdę jest członkiem jakiejś większej grupy, o której mało kto słyszał. Nie, nie rozpytywałem się. Życie mi miłe. Jedyne co mogę ci jeszcze zdradzić to jego imię. Kyo Zakamaru. Możesz popchnąć tę sprawę dalej i popytać wśród innych na wyższych szczeblach, ale wierz mi, od tej pory będzie to niebezpieczne. Odpuść. Jeśli się dowie, nie uciekniesz mu. Jest cierpliwy. Czekanie na ostateczny cios sprawia mu perwersyjną przyjemność. Niczym pustynny skorpion, który napina swoje żądło do śmiercionośnego ataku. Teraz już idź. Nie mam ci nic więcej do powiedzenia, poza tym żebyś na siebie uważał.

Pan Zakamaru? Czarujący, zaprawdę, nawet jak na nasze standardy, które niewielu osobników spoza Federacji jest w stanie spełnić. Pan Kyo jest cudowny. Elegancki, obyty i taktowny. No i ubiera się w historyczne szaty swojego narodu. Do twarzy mu we fiolecie i czerwieni. Zawsze pozostaje w centrum dyskusji. Prawdziwa dusza towarzystwa W końcu musi tak być, inaczej pan Hamilton nie utrzymywałby z nim tak dobrych kontaktów. A jego głos… Ach, niczym anioł! A z jakiego powodu pan pyta?

Widziałem! Mówią, że sfiksowałem, ale ja widziałem! Wpadł tam niczym grom z jasnego nieba przez szyb wentylacyjny! Zabił starego Joe w mgnieniu oka, a Stalowy Bob nie zdążył nawet wyciągnąć broni! Był ubrany w jakieś dziwne wdzianko i miał ogromny miecz! Wszędzie była krew! Pełno krwi! Demon! On wie, że ja wiem. Wie, że wiem i przyjdzie po mnie. Przyjdzie po mnie…

Stary, spokojnie, nie gorączkuj się. Jesteśmy na obrzeżach miasta. Załatwimy jeszcze dwie sprawy dla starego, wracamy po ciebie i jedziemy do domu. Mówiłem ci, że od tej zabawy w detektywa w końcu dostaniesz fioła na umyśle. Nie gorączkuj się, zaparz ziółek, a najlepiej to spakuj walizki, bo nie chce mi się godziny czekać aż pozbierasz swoje klamoty. I nie używaj więcej tej długodystansowej krótkofalówki. Wiesz jak ciężko o baterie do tego cholerstwa. Dobra, dobra, będziemy jak najszybciej. Jezus, Maria, ale cykor…

Witam panie Smith. Podobno pytał pan o mnie na mieście. Tyle zamieszania z powodu mojej skromnej osoby? Nie, niech się pan nie kłopota, drzwi nadal są zamknięte. Nie, panie Smith. Kluczy już dawno tam nie ma. Proszę, niech choć w chwili śmierci zachowa się pan po męsku i z honorem. Odmówię sobie przyjemności i zakończymy to szybko, ponieważ mam jeszcze dziś spotkanie z panem Cantano. Oh, no i oczywiście po drodze będę musiał także złożyć wizytę memu staremu znajomemu… Jednak ten szczur niestety nie będzie miał luksusu szybkiej śmierci jakim pana obdaruję.

Wygląd: Pan Kyo ma długie czarne włosy sięgające mu do pasa, gładką cerę i niebieskie oczy (to ostatnie może być wynikiem promieniowania…). Na nosie ma zwykłe okulary z czarną obwódką. Zazwyczaj ubiera się w orientalne stroje charakterystyczne dla krajów Japonii i Chin, które zwykle mają barwy czerwieni, purpury, lub czerni. Przeważnie jedyną broń jaką nosi w tej formie to ukryte w dużych rękawach małe noże do rzucania (ma ich około ośmiu).

Kiedy pan Zakamaru wyrusza na misję, jest znacznie lepiej uzbrojony. Ma około dwadzieścia noży do rzucania, na jego plecach spoczywa katana, łuk i kołczan ze strzałami. Strzały są pokryte silną trucizną. Jego twarz przyozdabia maska gazowa stylizowana na japońską maskę samurajską, cały strój jest gazo i wodoszczelny, a z pasa zwisają rozmaitego rodzaju granaty. Z początku graczy może on śmieszyć, ale zaręczam, że pan Zakamaru jest bardzo dobry w tym co robi. I żadnemu z graczy nie życzę aby kiedykolwiek go spotkał.


Informacje

Imię i nazwisko: Kyo Zakamaru
Pochodzenie: Miami
Profesja: Zabójca
Specjalizacja: Wojownik


Budowa 15
Kondycja 4
Pływanie 2
Wspinaczka 4
Jazda Konna 4

Zręczność 18
Łuk 5
Rzucanie 8
Broń biała 8
Otwieranie Zamków 8
Zwinne dłonie 4
Sztuki walki 9

Charakter 14
Zastraszanie 4
Perswazja 9
Zdolności przywódcze 3
Cały pakiet Empatia na 3
Odporność na ból 4
Niezłomność 3
Morale 1

Spryt 12
Pierwsza Pomoc 2
Komputery 3

Percepcja 14
Wyczucie kierunku 2
Pułapki 4
Tropienie 2
Nasłuchiwanie 6
Skradanie się 14
Ukrywanie się 11
Maskowanie 2
Znajomość Terenu 3


Sztuczki:
Kill Bill: Katana zadaje obrażenia ciężkie, -20% do utrudnień testów z jej udziałem.
Riddick: Noże zadają obrażenia ciężkie, -20% do testów z ich udziałem.
(powyższe sztuczki są autorskie i nie ja je wymyśliłem. Jeśli komuś nie pasują, z lekkim sercem można je usunąć, zmienić na inne).
Padnij/Powstań, Szybki Bill, W mgnieniu Oka, Rappeling,
Obezwładnienie (zamiast wymagań z bijatyki, wymagania sztuki walki), Dystans, Szybki rzut, Dwa noże, Zamach, Rozbrojenie, Ciszej niż cień, Efekt Zaskoczenia, Niewidzialność

Ekwipunek: Strój hermetyczny i maska gazowa (lekki pancerz na każdej lokacji), Katana, około 20 noży do rzucania, łuk, strzały, kilka różnego rodzaju granatów, w tym obronne.



Od Autora: Jeżeli ktoś ma własną wizję pana Kyo Zakamaru, to niech daruje sobie przygotowany przeze mnie opis i statystyki. Jeżeli chcecie go wykorzystać na sesjach, to z pewnością nie jako przeciwnika dla standardowej drużyny. Zmasakrowałby ich. Kyo nigdy nie walczy otwarcie. Zawsze załatwia sprawę taktycznie, po kolei eliminując poszczególnych członków grupy. Jeśli nie chce być widziany, praktycznie nikt go nie dostrzeże ani nie usłyszy. Prawdziwy, elitarny Ninja. Z wyjątkiem tego, że owi zabójcy nie posługiwali się przeważnie kataną, ale to już inna historia…

Podczas gry bez udziału broni, Kyo jest spokojny, miły i dystyngowany (lub przynajmniej takiego udaje). Ma dużą siłę perswazji… jak i wielki autorytet i siłę zastraszania. Zawsze dostaje to, czego chce. Jeśli nie może tego dostać normalnymi sposobami, bierze to siłą.

Z Hamiltonem łączy go długa lista zleceń, podobnie sprawa przedstawia się z innymi członkami rady. Zyskał sobie zaufanie. Powierzając w jego ręce zadanie, uważa się je za wykonane. Zawsze działa sam. I nigdy nie nawala.

Jak widać, pan Kyo do leszczy nie należy. Powiem więcej, jest wypaśnym klientem jakich mało w świecie Neuroshimy. Prawda jest taka, że przeciw temu się nie walczy, tym się straszy graczy jak są niegrzeczni. Jednak statystyki zamieściłem, gdyby ktoś zapragnął się z panem Kyo spróbować. Jednak lepiej, drogi MG, nie pokazuj ich graczom. Po co mają się załamywać? Dla pocieszenia, możesz graczom powiedzieć, że nawet Zakamaru jest na coś chory. Na zawroty głowy :P. To tyle, mam nadzieję, że moje wypociny Wam się podobały, i zapraszam do komentarzy (tylko nie bijcie zbyt mocno ;)).


P.S. Zakamaru należy do organizacji „7 Mieczy”, która zostanie w najbliższym czasie przeze mnie omówiona.


Justice.
komentarz[2] |

Komentarze do "Kyo "NightShadow" Zakamaru"



Musisz być zalogowany aby móc oceniać.
© 2000-2007 Elixir. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Designed by Corwin Visual
Engine by Khazis Khull based on jPortal
Polecamy: przeglądarke Firefox. wlepa.pl

Wykryto nieautoryzowany dostęp!!!

   PATRONUJEMY

   WSPÓŁPRACA

   Sonda
   Czy interesują cię raporty z sesji NS?
Tak!
Nie.
A co to?
Musisz być zalogowany aby móc głosować.

   Top 10
   Pasożyty
   Hibernatus (....
   Yakuza
   FATEout
   Legia Cudzozi...
   Pistolet Maka...
   Łowca - dzień...
   Neuroshimowe ...
   Śpiąca Królew...
   Bo kto umarł,...

   Statystyki
userzy w serwisie:
gości w serwisie: 0

   ShoutBox
Strona wygenerowana w 0.022798 sek. pg: