>NASZE STRONY |
MAIN |
|
|
GRY FABULARNE |
|
|
GRY cRPG |
|
|
FANTASTYKA |
|
|
PROJEKTY |
|
|
|
|
|
|
|
Korytarz o smaku ciszy
Nagłe uderzenie w czaszkę budzi mnie z letargu. Moje aksony niosą myśl „Co jest, kurwa?”.
Otwieram oczy i widzę ciemność. Zamykam oczy i widzę ciemność. W takim razie, czy to jakaś różnica, czy żyję, czy nie? Czy ja w ogóle żyję? I skąd, kurde, znam słowo akson?
Krzyk. Czyjś. Co on krzyczy? A... otwórz oczy! To do mnie? No dobra, teraz już coś widać. Chemiczne światło rzucone na podłogę oświetla wysoki korytarz. Czemu on jest taki wysoki? A... jestem oparty o ścianę. Ty, a gdzie są moje nogi? W poprzednim pomieszczeniu, aha, super... Billy, nie ciesz się tak, ty nie masz ręki… no, zobaczymy czy się z tego wyliżesz. Szuru-buru? Czy słyszę szuru-buru? Kurwa, człowieku, nie mam obu nóg, siedzę w fabryce Molocha, zaraz mnie coś zajebie, a ty pytasz czy słyszałem szuru-buru?! Facet, oni tak się śmieją, to ich odgłos radości, znowu zabiją kilku z rodu człowieka… Ej! Gdzie wy idziecie? Zamknij się debilu, nie mówię do ciebie! Johny? Nie pieprz mi o bohaterach! Nie chcę być, kurwa, martwym bohaterem! Co? Zamknąłeś drzwi słownikowym szyfratorem - krzywej - parabolicznej - paralaksy? Czy to chociaż znaczy, że nie wejdą tu szybko? Trzydzieści minut? Zajebiście… To cześć, wy pierdoleni bratobójcy… Co? A w której kieszeni? Dobra. Sięgam do kieszeni na piersi… O! Faktycznie są. Dwa jointy. Zaciskam prawą dłoń i czuję opór. Zwracam swój mętny wzrok w tamtą stronę i widzę: stary, dobry Magnum .44. He, za pół godziny coś mnie zabije, a ja nie wiem nawet co mam czuć i myśleć.
Ponoć w obliczu śmierci, człowiekowi przed oczami przelatuje całe życie. A mi kurwa nic nie przelatuje… Czyżby moje życie było takie dupiate? Przypominam sobie tylko jak to byłem jeszcze szczeniakiem… Wiesz, „przedmieścia” powojennego NYC. Wiesz. brud i syf. Wiesz - gówno. Udało nam się z Timem, podglądnąć taki jeden film, w którym gość wywleka na tył sklepu sprzedawcę, celuje mu w głowę i jakoś tam zmienia jego życie. Kapujesz, szczeniackie życie, szczeniackie pomysły… Ciekawe jak to jest zabić? Pan życia i śmierci. Widzialna ręka przeznaczenia, takie tam… Nie widzieliśmy tego fragmentu, jak drugi koleś odkrywa, że w gnacie nie było pestek. Później powiesili mi ojca… Kurewska odpowiedzialność. W sumie to nawet nie wiem, czy go kochałem. Ciekawe, jak to jest umrzeć…?
Ciekawe, czy Bóg nas kocha? Jak byłem mały i świeżo po wybuchu, to wszyscy myśleli, że Bóg po prostu wyskoczył zrobić se kawę. Niestety, później dorosłem i zauważyłem, że kawy już nigdzie nie ma… Ponoć w obliczu śmierci każda wiara jest dobra… Byle tylko po wszystkim szło się do Nieba. Kiedyś wierzyłem. Kiedyś… Jak to szło? Ojcze nasz? Któryś jest w Niebie… O rany, teraz w niebie i atmosferze jest większość ludzkości… Dobra, chrzanić to, i tak pójdę do piekła. Jak byłem młodszy, to wierzyłem, że Bóg mnie nienawidzi, że mnie nie chce, nie zauważa.Trzeba się więc było stoczyć na dno, tak żeby usłyszał łoskot upadającej duszy… No to się stoczyłem, rabowałem, mordowałem i gwałciłem. Teoria upadku zakładała, że w końcu się nawrócę i będę dobrym człowiekiem… Ha, ha, ha, w dzisiejszym świecie, dobreee! Może nawet wyjechałbym do Salt Lake City i zaciągnął się do jakiegoś kościoła? Niestety, już nie zdążę…
Ciekawe, ilu ludzi zginęło przede mną? Ciekawe, czy ich to bolało? Może było to szybkie? Impuls i ciemność? Bez tego pieprzonego tunelu… Ach, żałuję za me złości… bądź miłościw mnie grzesznemu…
Słyszę huk. Zza zakrętu wylatują kawałki blachy. Uch, nie oszczędzali się… Nawet kiedy idę przez ciemną dolinę, to zła się nie ulęknę… Czy aby na pewno? Dobra, wezmę ze sobą chociaż jednego kutasa… Byleby to był mecha-człowiek.
B r z ę k. S y k. S t u k o t. R z ę ż e n i e. C h r o b o t. Ś w i s t. S z u m. C i e m n o ś ć. J a s n o ś ć. Z a m y k a m o c z y. O t w i e r a m o c z y. C i e m n o ś ć. C h e m i c z n a z i e l e ń. S e n. J a w a. Ś w i a t. N i c o ś ć. Ż y c i e. N i e b y t. S ł o w a. C z y n y.
Bóg. Diabeł. Moloch. Ja.
Pięć metrów. Wyciągam rękę z Magnumem i strzelam. Głowa mecha-człowieka szybuje ku tyłowi. Już jej nie ma. Wola moja wypełniona. Przykładam lufę do brody, zamykam oczy. Pociągam za cyngiel i… słyszę jak kurek uderza w nicość, cisza uderzenia wypełnia całą głowę. Pusta. Otwieram oczy. Patrzę w smutne ślepia maszyny. Ponoć człowiek rodzi się pytaniem i jako pytanie umiera… Kim będę, dokąd pójdę? Ostatnia myśl: nie zapaliłem jointa. Ostatnie pytanie: mamo, czy to będzie bolało?
Adamiszczu. |
komentarz[16] | |
|
|
|
|
|
Komentarze do "Korytarz o smaku ciszy" |
|
|
|
|
|
|
Wykryto nieautoryzowany dostęp!!!
|
|
Sonda |
Top 10 |
Statystyki |
userzy w serwisie: gości w serwisie: 0 |
|
ShoutBox |
|
|