>NASZE STRONY |
MAIN |
|
|
GRY FABULARNE |
|
|
GRY cRPG |
|
|
FANTASTYKA |
|
|
PROJEKTY |
|
|
|
|
|
|
|
Albert Green
Szturmowiec plunął ogniem ze wszystkich luf, nic sobie nie robiąc ze zmasowanego ostrzału Posterunkowców. Maszyna obierała sobie po chwili kolejny cel, siejąc śmierć wśród obrońców Very Little Horn. Wtem jednak kula jakiegoś niewidzialnego snajpera przebiła jego pancerz, w miejscu gdzie znajdował się skład amunicji. Kula ognia, w którą zamienił się ciężki bot Molocha była ogromna. Oglądający ją z odległości dobrych kilkuset metrów strzelec pokiwał z zadowoleniem głową, a potem złożył karabin do walizki i odjechał swoim wózkiem inwalidzkim w stronę ciężarówki, robiącej za sztab polowy Posterunku.
Słyszałeś pewnie tysiące opowieści o Zabójcach Maszyn. Każda z nich była opowiadana z ledwo zauważalną nutą nadziei w głosie - „Może to i jeszcze nie koniec”. Mało kto jednak wspomina, jak tacy Zabójcy kończą - w strzępach, od eksplozji, zatruci takim syfem, że opary znad Missisipi zdają się być przy tym cudownie zdrowymi perfumami, pocięci na tysiąc kawałków przez maszynoludzi. Bo i po co? Maszyny często nie zabijają, ale kaleczą. Wielu uważa, że tacy, którzy mieli takiego pecha mają nawet gorzej - nie ma już w końcu programów pomocy inwalidom, czy innych tego typu rzeczy. Właściwie, jedyną rzeczą, o jaką zwykle proszą, jest kulka miłosierdzia. Cóż to w końcu za życie bez nóg? Marne, możesz mi wierzyć. Niewielu się na takie decyduje.
Jednym z takich ludzi jest Albert Green. Urodzony tuż przed wojną, gdzieś w stanie Washington, jak łatwo się domyślić, stracił swoich rodziców za sprawą Pana Pierdolonego Blaszka. Samo to dało mu bodziec, aby zostać Zabójcą Maszyn. Bardzo szybko wsławił się jako jeden z lepszych snajperów na Froncie. O jego wyczynach opowiadano często przy piwie, po zwycięskich bitwach z Molochem. Jego sława wzrastała aż do roku 37. Wtedy też, podczas żałośnie małej potyczki, jakaś wcześniejsza wersja Thinboya odrąbała mu obie nogi w kolanach. Zdawać by się mogło, że był to koniec jego kariery. Ale tak się nie stało. Zaleczony przez prawdziwego, przedwojennego chirurga w NY, wylądował na wózku inwalidzkim. Obrażenia te nie osłabiły jednak jego oka, ani ręki. Jak był genialnym snajperem, tak nim pozostał. Co prawda nie mógł już z oczywistych przyczyn uczestniczyć w wymianach ognia na krótkim dystansie, ale wciąż mógł strzelać z dużej odległości. Postanowił zostać pierwszym w historii snajperem-inwalidą. Co niezwykłe, od momentu feralnego zranienia, dawny pesymista, zaczął nagle tryskać radością życia. Pytany czemu tak jest, odpowiadał enigmatycznie: „Bo żyję”. Z każdą kolejną bitwą, jego sława wzrastała. Stał się synonimem człowieka, którego nie da się złamać, który pokazuje prawdziwą siłę ludzkiej woli. Został głównym bohaterem posterunkowej kampanii propagandowej. Wielce skutecznej, gdyż od jej rozpoczęcia obserwuje się wzrost liczby rekrutów. Może nie olbrzymi, ale zauważalny.
Albert jest postawnym i barczystym mężczyzną. Głowę porasta mu czupryna brązowych włosów, czasami zasłaniając jego zielone oczy. Jeśli chodzi o charakter, to Green jest, jak już mówiłem, nieprawdopodobnym optymistą. Zawsze zadowolony, nigdy nie narzeka, stres wyładowuje na Molochu. Często zdarza mu się mruknąć, na ten przykład, „A mówiłem ci już o tym Juggernaucie?”, po czym jeśli odpowiesz „nie”, to walnie ci taką historię, że proszę siadać. Wózek inwalidzki zdaje mu się w ogóle nie przeszkadzać, przynajmniej nie daje tego po sobie poznać. A właśnie, wózek… raczej wypadałoby powiedzieć - wóz. Jest to bowiem wynalazek jego dobrego kumpla, montera, stworzony na bazie przedwojennego wózka inwalidzkiego z własnym napędem. Został on zmodyfikowany tak, aby można było pokonywać nim nierówności terenu oraz zamontowano mu radiostację. Dzięki temu Albert pozostaje w stałym kontakcie z dowództwem (choć zazwyczaj tego nie potrzebuje - w trakcie bitwy nie ma zwyczaju oddalać się od sztabu na więcej niż 100 m).
Aktualnie przebywa on gdzieś na Froncie, uczestnicząc w co większych bitwach. Jeśli zdarzy ci się go spotkać, nie zapomnij go ode mnie pozdrowić.
Fragment Podręcznika Propagandy Posterunku p.t. „Walcz jak Albert”, Wędrowne Miasto, 2050 r.
Informacje
Imię i nazwisko: Albert Green
Pochodzenie: Posterunek
Profesja: Zabójca Maszyn
Specjalizacja: Wojownik
Choroba: Odcięte nogi
Cechy: Moloch? Coś o nim słyszałem; Empiryk
Budowa 8
Zręczność: broń palna i zdolności manualne 20, szybkościowe 5
Karabiny 8
Percepcja 16
Charakter 18
Pakiet Siła Woli 8
Perswazja 6
Spryt 15
Rusznikarstwo 4
Mechanika 4
Elektronika 4
Sztuczki
Snajper, Jest zajebiście
Ekwipunek
Lekko zmodyfikowany M40A3 z 5 magazynkami, żywność, leki, wózek, rzeczy osobiste, najróżniejsze.
Gargulec. |
komentarz[27] | |
|
|
|
|
|
Komentarze do "Inwalida Albert Green" |
|
|
|
|
|
|
Wykryto nieautoryzowany dostęp!!!
|
|
Sonda |
Top 10 |
Statystyki |
userzy w serwisie: gości w serwisie: 0 |
|
ShoutBox |
|
|