>NASZE STRONY |
MAIN |
|
|
GRY FABULARNE |
|
|
GRY cRPG |
|
|
FANTASTYKA |
|
|
PROJEKTY |
|
|
|
|
|
|
|
Las Navajas
„Do you like my shiny steel?
Let me show you, what it can do..”
Genitorturers – Guns Are Good
-Piękna, podaj piwo!
Selena dosiadła się do Irene przynosząc piwo. Szefowa była już trochę wstawiona, ale jeszcze niewystarczająco, żeby ktoś mógł jej zabronić pić.
-To było piękne – kobieta oparła się o ścianę.
-Taa… – Idioci z Detroit byli. I myśleli, że tak po prostu trzy piękne kobiety ich zatrzymały.
Spojrzała na przyjaciółkę mrużąc oczy.
-Nie słuchasz mnie.
Selena nie odpowiedziała. Irene westchnęła i też zaczęła się rozglądać.
-To mi powiedz chociaż kogo szukasz.
-Co? O, przepraszam, nie słuchałam cię.
-Pytałam kogo szukasz.
-Patrzę na tego gościa co siedzi tam pod ścianą. Widzisz go? - Pokazała palcem na przeciwległą ścianę. Siedział tam mężczyzna, przy osobnym stoliku i też się rozglądał. Widząc, że Selena pokazuje na niego wbił natychmiast wzrok w stół.
-Nie znam gościa – stwierdziła Irene.
-Ja też nie, może...
W pewnej chwili do obiektu zainteresowania dosiadła się kobieta przynosząc piwo.
-Teee – powiedziała tak głośno, że Selena aż podskoczyła – Znam ją! To moja stara znajoma. Proponowałam jej kiedyś czy nie chciałaby wstąpić do nas, ale nie chciała. Spoko.
Poprawiła wykałaczkę w ustach, oparła głowę o ścianę i zamknęła oczy.
-Pilnuj imprezy. Choć pewnie Nell ma wszystko na oku.
-Dobra.
Irene zasnęła, a mężczyzna przy stoliku nachylił się, bo kobieta mówiła pewnie dość cicho. Selena wstała i poszła do Nell.
To zacznijmy od początku, czyli od Sikory:
Irene Eval, czyli szefowa Las Navajas. Ma długie do połowy pleców włosy w kolorze ciemnoczerwonym, zawsze związane. Chodzi w brązowym kapeluszu z przywiązaną czerwoną wstążką. Bluzkę ma zawsze białą, elegancką, włożoną do spodni. No i brązowy płaszcz niemal do kostek i kozaki na nogach. Słucham? Dużo takich? Irene poznasz od razu. Ręce trzyma w kieszeniach płaszcza i ma wykałaczkę w ustach. Nie widziałam jej jeszcze bez tego kawałka drewna. Jak się uśmiechnie to od razu poznasz, że to ona. Wyczuwając gamble przygryzie drewienko, uśmiechnie się właśnie tym swoim chytrym uśmieszkiem i powie, żebyś sobie usiadł naprzeciwko. I lepiej miej wtedy coś ważnego do powiedzenia, bo Eval nie lubi jak się jej zawraca głowę pierdołami. Ogólnie gada średnio dużo, że tak to nazwę, najbardziej rozmowna jest jak się upije, he he. No cóż. Stawia na swoim i nie podważasz jej słów, chyba że nazywasz się Selena Anders, Natalie de Litarr czy Nell Adie. Co ja ci tam opowiadać będę. Jedna rada tylko – nie mów do niej Sikora. Tylko osoby z Las Navajas mają niepisane prawo tak jej mówić. No i zawsze stuka paznokciami w stolik jak jest zdenerwowana i daje sygnał by się zamknąć, bo ma coś do powiedzenia. Jeśli chodzi o broń to strzelby i rewolwery. Poznałeś już? Tak, to ta przed której wzrokiem uciekałeś.
Selena Anders jest najbliższą przyjaciółką szefowej. Gdy Irene była mała, jej rodzice zmarli i zajęli się nią Andersowie. Albo to ci później jeszcze opowiem. Włosy ma w kolorze miedzi czy tycjanu, czy jak to tam nazywają. Nie wiesz jaki to kolor? Ofiara jesteś. Podobno farby sporządzają dla niej i dla Irene Indiańce. Nie wiem czy to prawda, tak mówią. Ogólnie Selena dużo nie gada, ona robi. Jak jej się nie podobasz to ci przywali bez gadania. No, ale musisz ją mocno wkurzyć. Poza tym, to chyba najspokojniejsza osoba w Las Navajas. Jej rodzice mieszkają w Arnett, tym miasteczku, o którym powiem coś potem. Jej facet też w tamtych okolicach. Tak, ma faceta i lepiej się do niej nie dobierać. Jakbyś jednak chciał, to rób cokolwiek, ale nie klnij przy niej, strasznie tego nie lubi. To, że sama klnie to inna sprawa. Jak usłyszysz od szefowej byś szedł do „Pięknej” to znaczy, że właśnie do niej. Eval ją tak nazywa, oczywiście bez ironii. Ale tylko ona. Ty mów po imieniu, albo skrótowo Elen czy El. Tym nawet zyskasz kilka punktów. Broń? Rewolwery tylko i wyłącznie. El poznasz też po wyglądzie. Nosi czarny, długi płaszcz, koszulę i czarny krawat, bynajmniej nie kowbojski. Niby czemu nie korzystać z tego, co wymyślili kiedyś tam, przed wojną, nasi przodkowie, he he.
Natalie de Litarr jest kolejną bardzo charakterystyczną osobą w ekipie. Pominę fakt, że jest dość niska, ma śliczne blond włosy, które zawsze nosi rozpuszczone i nie nosi kapelusza. I pominę, że nosi brązową, krótką kurteczkę i te szerokie spodnie. Poznasz ją przede wszystkim po tym, że jako jedyna nie posługuje się rewolwerem, ale… kałachem. Taka sobie niepozorna dziewczynka z kałachem. Aha, zapomniałam dodać, że i Selena i Natalie uwielbiają mocno czerwone szminki. Jak masz na sprzedaż jakąś taką to wal do nich od razu. Jak będziesz zbliżał się do Las Navajas to pierwszym co usłyszysz, będzie głos Natalie. Gada głośno, dużo, wręcz bez przerwy. Oczywiście nigdy za dużo nie wypapla. Irene jej ufa i wie, że nie musi jej pilnować by nie wygadała czegoś. Lubi oglądać rodeo, wydziera się wtedy tak, że cały Teksas słyszy. De Litarr jest znana z jednej rzeczy właściwie: spóźnia się zawsze i jak umówi się z tobą na dwudziestą to bądź pewien, że spóźni się co najmniej półtorej godziny. Ostatnio słyszałam powiedzenie „Spóźniasz się jak de Litarr”, he he.
Dziewczyny z reguły napadają na jakieś transporty czy po prostu podróżnych. Z niewiadomych przyczyn nie napadają na 8 Milę. Chodzą plotki, że Irene zawarła z nimi jakąś umowę. Na czym miałaby ona dokładnie polegać – nie wiadomo. Ogólnie nie przepada się za Las Navajas, uważa się, że nigdy nie wiadomo co im strzeli do głowy. Często goszczą w Arnett, jest to ich ulubione miasto, no i część dziewczyn ma tam rodziny. Oczywiście nie wszyscy tam mieszkali od razu, większość przeprowadziła się dla własnego bezpieczeństwa. Jak większość ludzi w Teksasie, nie znoszą mutantów. Zabijają ich na miejscu i bez gadania. Chętnie też przyjmą zlecenie zabicia jakiejś grupy mutków, szwendającej się gdzieś po jakimś miasteczku. Inne zlecenia czasem przyjmują. W sumie czemu nie, „dziś wiele niedobrych ludzi szwenda się po tym świecie”, jak mówi Natalie. Tyle, że zlecenie to nie może być zwykły porachunek, bo ktoś mnie wkurzył, albo ktoś nie chce mi gambli oddać. Trzeba mieć naprawdę dobry powód, by się do nich zgłosić. Na Hegemonię nie ruszają. Eval uczestniczyła w takiej wyprawie raz i nie chce więcej. Oczywiście jeśli jakiś zabłąkany Hegemonista trafi do Teksasu i zapomni, że tu nie lubimy takich co nas tu łupią, no to zdecydowanie ma problem. Czyli panienki mogą być i przyjaciółkami jak i wrogami. Punkt widzenia zależy od punktu siedzenia.
Opowiedziałam ci o świętej trójcy, a nie powiedziałam ogólnie o ekipie. Jest ich około trzydzieści w wieku gdzieś od dwudziestu do trzydziestu lat. Szefuje, jak mówiłam, Irene Eval i to tylko jeśli chodzi o hierarchię. Najstarszymi i najbardziej szanowanymi członkiniami są jeszcze Selena i Natalie. Poza tym Nell Adie jest prawą ręką Irene i jej głównym doradcą. Jeśli chodzi o wstąpienie w szeregi to nie ma jakichś szczególnie twardych reguł. Oczywiście trzeba być kobietą i umieć strzelać. W końcu tu każda osoba prócz Natalie nosi przy sobie rewolwer i umie z niego zrobić użytek. Na pewno trzeba pogadać i spodobać się Irene. Wszystko zależy od jej ‘widzimisię’. Chyba nie muszę dodawać, że Las Navajas nie jest przytułkiem dla sierot.
Inne dziewczyny:
Nell Adie – Jedna z niewielu osób, które używają swojego prawdziwego imienia i nazwiska. Zawsze przedstawia się tak samo. Prawa ręka Irene co do organizacji wszystkich napadów i walk. Wysoka, szczupła. No i przede wszystkim dumna. Takie można mieć odczucie jak się z nią przebywa, rozmawia. Żartować nie lubi i dużo bierze na serio. Podczas gdy Sikora chce zadziałać spontanicznie, Nell chce mieć plan. Właściwie to nie raz dzięki temu udało się uniknąć większych kłopotów. I jest znakomitym strzelcem. Jako jedyna w ekipie strzela lepiej od Irene.
Shannon Kossi – Woła się na nią zarówno po imieniu, jak i po nazwisku, nawet częściej to drugie. Czarne włosy, ścięte pięć centymetrów od głowy. Przede wszystkim uwielbia biżuterię. Nosi wielkie, złote kolczyki w kształcie koła i mnóstwo bransolet na rękach. W Arnett mieszka od małego i nigdy nie lubiła ani Irene, ani Elen. Polubiły się niedawno podczas jakiejś burdy w mniejszej knajpce. Uważa, że z facetami nie da się współpracować, może to ją skłoniło też do wstąpienia w szeregi ekipy. Kto jak kto, ale Kossi refleks ma. Wyzywaj na pojedynek kogo chcesz, ale nie ją.
Nell Nasworth – Mówią do niej Donna, by było wiadomo, o którą Nell chodzi - o nią czy o Nell Adie. Łatwo ją poznać – brązowe, kręcone włosy za ramiona, delikatny uśmiech, zawsze chodzi w kapeluszu i w gorsetach. Jak dziewczyny nigdzie się nie wybierają, to ubiera suknię. Mistrzyni walki wręcz. Jeżeli chodzi o pojedynek to jedynie w ten sposób. I niech mężczyźni nie będą tacy zadowoleni, nie jest łatwo z nią wygrać, naprawdę. Bronią palną też umie się posługiwać, przy sobie nosi zawsze dwa rewolwery.
Jenny – Po prostu Jenny, albo Mała Jenny. Właściwie to nie jest jej imię, nazwiska też nie podaje. Jest jedną z pierwszych zwerbowanych przez Eval. Mała, niepozorna dziewczyna z okularkami na nosie. Czarne włosy, czarne oczy. Mówią, że jeżeli się uśmiecha to można się zacząć bać, bo to nie wróży nic dobrego. Cicha, małomówna, jest doskonałym obserwatorem. Gdyby nie wstąpiła do ekipy, pewnie zostałaby szpiegiem. Kocha czytać. I przede wszystkim umie słuchać. A potem idzie zdać relację szefowej. Pochodzi gdzieś z północy, do Teksasu przybyła niedawno i od razu miała szczęście (lub nieszczęście) trafić do drużyny Eval.
Scotty – A właściwie Sarah Moore, jedyna córka największego wroga Irene. Kilka lat temu pokłóciła się z ojcem i wyniosła się z domu, potem trafiła na Irene. Ruda, piegowata dziewczyna, ale do wyglądu niewiniątka dużo jej brakuje. Chce by na nią wołano Scotty, o przeszłości nie chce wspominać. Oczywiście, że o niej nie zapomni, przecież często i ona, i jej ojciec przebywają w jednym mieście. A poza tym jest przeciętna. Przeciętnie strzela i przeciętnie myśli. Tyle.
Teraz opowiem ci trochę o Arnett. To takie miasteczko, ma koło dwustu mieszkańców. Mają takiego ‘szeryfa’, jest nim Jeff Green. W mieście dziewczyny są zawsze lubiane, witane serdecznie i nie można ogólnie nic złego powiedzieć na ich temat, jeśli nie chce się oberwać. No cóż, część mieszkańców ma wokół miasteczka pola, część bydło, inni warsztaty itp. Jest tak: chcesz spotkać Sikorę lub kogoś z ekipy, albo chcesz wiedzieć gdzie są – wbijaj do Arnett. Oczywiście byle komu się nie mówi i właściwie mało kto wie gdzie one są, jeśli nie ma ich w mieście. No, ale takie wieści można mimo wszystko dostać. I tak zwykle czeka się aż zawitają do miasta. Poza tym to jest ich teren. A jak wiadomo nie warto walczyć z kimś na ich terenie. Dla formalności: miasto ich nie wspiera, to właściwie one wspierają miasto, więc niby czemu ludzie mieliby być przeciwko nim? To stały tekst mieszkańców.
Saloon Maca
Mac jest szefem saloonu. Taki sobie gościu, niewygadany i nigdy nie ma odwagi powiedzieć dziewczynom, by nie rozbijały wszystkich butelek z piwem i żeby nie strzelać w jego knajpie. Dziewczyny go kochają. Głównie za tę jego nieśmiałość i że pozwala im na tyle, czyli na zdecydowanie za dużo. Jednak zawsze zwracają gamble za wyrządzone szkody. Poza tym jak upolują coś z jakiejś karawany dobrego do picia, żarcia (i same nie zjedzą i nie wypiją, he he), to wręczają to Macowi. Poza tym jemu też lepiej nie podpadać. Mimo, że mało gada i nie przerwie burdy w knajpie, to dziewczyny się i tak o tym dowiedzą. No i ktoś będzie miał problem. Jeśli wbijają to zatrzymują się na kilka dni lub dłużej. Eval mieszka na piętrze saloonu, El mieszka z rodzicami. Siedzi się tu przy barze, lub przy całkiem ładnych stolikach i krzesłach wykonanych przez mieszkającego w mieście Roba Tatrough – cieślę, stolarza, meblarza i co tam jeszcze, w jednym. Albo przy gorszych stolikach i krzesłach czyli zrobionych ze skrzyń albo beczek.
Rose
Rose ma koło 60 lat i umie doskonale szyć. No i jest dobrą przyjaciółką Seleny. Zawsze zszywa dziewczynom na starej maszynie ‘singer’ co trzeba i na dodatek jest straszną plotkarą. Przy najbliższej wizycie Rose powie im wszystkie nowe plotki jakie słyszała, no i sprawdzone wiadomości. A to Mike z farmy niedaleko będzie się żenił, a to podobno Alicia z naszego miasta jest w ciąży i facet ją porzucił i trzeba szmaciarza dorwać. A to stary Jim zmarł niedawno, a Markowi ukradli ostatnio krowę. Rose ma szesnastoletnią wnuczkę, która bardzo chciałaby wstąpić do ekipy dziewczyn, ale Irene stanowczo jej zabrania i mówi, by znalazła sobie lepsze zajęcie. Tak na serio to boi się, by małej nic się nie stało, a takie życie to jednak trochę niebezpieczne jest. Jej rodzice zginęli jak mała miała kilka latek i jest dla Rose całym życiem. Sikora i reszta żyją takim życiem, bo do niczego innego się nie nadają, jak same mówią, he he, ale mała znajdzie sobie coś lepszego.
Szeryf
Jeff to chudy, wysoki mężczyzna, może niepozorny, ale potrafiący rządzić miastem. Oczywiście, że ciekawszymi postaciami są tu dziewczyny Las Navajas, ale one nie zawsze tu są. Jeff zawsze liczy się ze zdaniem dziewczyn i vice versa. Traktują go jak przyjaciela, ale nie raz pokłócili się nie na żarty.
Gary Moore
Największych przeciwnik tego, by ekipa Sikory mogła się tu szwendać bez konsekwencji. Uważa je za te „równiejsze” i jest temu przeciwny. Mówi, że powinno się je wsadzić za kratki, albo i na stryczek z nimi. Część ludzi uważa go za wroga i zastanawiam się czemu Eval nie rozprawiła się z nim jeszcze. Byłam kiedyś świadkiem akcji u Maca. Przyszedł Moore i zaczął głośno się wydzierać, że Eval powinno się powiesić i inne takie. W knajpce zrobiło się super cicho i wszystkie patrzyli to na Moore’a, to na Eval. Zdziwiłam się wtedy odpowiedzią Irene. Wybuchła śmiechem i powiedziała, by podać Gary’emu piwo, bo „Gary zdecydowanie za mało dziś wypił”. Moore wyszedł z knajpy strasznie czerwony. Co tak naprawdę myśli o tym Irene – nie wiem. Nie dzieli się tym i natychmiast zmienia temat jak ktoś o to pyta, nawet El. Problem jest też taki, że Gary ma dość sporo zwolenników nie tylko w miasteczku i z biegiem czasu jest ich coraz więcej. Część z nich to zwykli szpiedzy, którzy chcą znać następny ruch Las Navajas i donieść komu trzeba. Większość ze zwolenników Gary’ego mieszka poza miastem. Gary po prostu dowiaduje się komu dziewczyny zaszkodziły i idzie do tej osoby. No i dziwnym przypadkiem okazuje się, że mają te same poglądy. Moore nienawidzi Eval z jeszcze jednego powodu: jego córka wstąpiła do Las Navajas. Niedawno próbował wysłać do nich szpiega. Dziewczyna nie była zbytnio rozgarnięta, chyba wszystkie rozgarnięte dziewczyny są w ekipie Eval, he he. Cóż. Spisek został odkryty, a Irene wysłała Gary’emu w paczce szpiega z powrotem z wiadomością. Wyprzedzam pytanie i powiem, że owszem, dziewczyna była żywa. Wiadomość podobno głosiła, że jeżeli Moore wytnie jeszcze raz taki numer, to może się pożegnać z myślą, że jeszcze kiedykolwiek zobaczy się ze swoją piękną córeczką. Nie wierzę, żeby to była prawda, ale na pewno jeśli facet spróbuje jeszcze raz takiej sztuczki lub podobnej i będzie chciał popsuć szyki Eval, to kobiecie z pewnością puszczą w końcu nerwy.
Nicolas Abraw
Kolejny powód, dla którego Irene powinna wszystkich jej przeciwników w mieście wymordować, takie moje zdanie. Jest właścicielem „szpitala” i poplecznikiem Moore’a. Szpital to właściwie jego dom, ma kilka pokoi po kilka łóżek. Sam jest chirurgiem i zatrudnia dwójkę innych, powojennych już, lekarzy, którzy jednak znają się na rzeczy. Szpital jest znany w okolicy i co by o nim nie mówić, jakość usług jest doskonała. No, ale zwyczajnie w świecie Las Navajas nie ma tam wstępu i nie raz po oberwaniu kulką musiały leżeć gdzie indziej.
Peter Heland
Jeden z groźniejszych przeciwników Las Navajas poza Arnett. Farmę ma dwa dni drogi od miasteczka. Pewnego dnia dziewczyny postanowiły złożyć mu wizytę. Miał po prostu pecha. Potem odnalazł go Moore i stali się przyjaciółmi. Heland podobno czeka na okazję, na raport szpiegów, by zemścić się.
Caroline i Noel Andersowie
Rodzice Seleny i przy okazji osoby, które wychowały Irene. Gdy dziewczyna miała trzy latka straciła rodziców w jakimś wypadku. Caroline i Noel przyjaźnili się z rodzicami Irene i wzięli ją pod wychowanie. Mieszkają teraz w domu w centrum. Caroline jest fryzjerką, Noel stracił rękę parę lat temu i nie pracuje. Za to jest stałym bywalcem u Maca.
Jack Adams
Chłopak El, hodowca, sprzedawca koni. Spotkali się już dawno temu, razem są kilka lat. Mieszka niedaleko miasta wraz z wujkiem i ciotką, do których interes właściwie należy. Przyjeżdża do miasta zawsze jak dziewczyny wpadają z wizytą. Przeprowadza się wtedy na kilka dni do rodziców Seleny. Prawie wszystkie konie, jakie mają dziewczyny pochodzą właśnie ze stadniny Adamsów. Ciotka i wujek na pierwszy rzut oka mogą się wydawać niesympatycznymi ludźmi, ale wiedzą, że to dziewczyny rozkręciły im interes. Dla nich zawsze są mili, co innego dla przybyszów. Lepiej od razu pokazać ile się ma pieniędzy (a trzeba ich trochę mieć), to będą może bardziej przyjaźni. Teraz to najważniejsza stadnina w okolicy.
Lairena. |
komentarz[69] | |
|
|
|
|
|
Komentarze do "Las Navajas" |
|
|
|
|
|
|
Wykryto nieautoryzowany dostęp!!!
|
|
Sonda |
Top 10 |
Statystyki |
userzy w serwisie: gości w serwisie: 0 |
|
ShoutBox |
|
|