..:: ELIXIR | Gry Fabularne(RPG) | Gry Komputerowe(cRPG) | Fantastyka | Forum | Twoje Menu Ustawienia
    ORBITAL MENU
    » Neuroshima
    » Świat
    » Bohater
    » Rozrywka
    POLECAMY

     SZUKAJ
    » Mapa serwisu
>NASZE STRONY
 MAIN
:: Strona Główna
:: Forum
:: Chat
:: Blogi

 GRY FABULARNE
:: Almanach RPG
:: Neuroshima
:: Hard HEX
:: Monastyr
:: Warhammer
:: Wampir
:: D&D
:: Cyberpunk2020
:: Earthdawn
:: Starwars
:: Arkona

 GRY cRPG
:: NWN
:: Baldurs Gate
:: Torment
:: Morrowind
:: Diablo

 FANTASTYKA
:: Literatura
:: Tolkien
:: Manga & Anime
:: Galeria

 PROJEKTY
:: Elcards
:: Chicago

PMM


- Wkurwiasz mnie, Komandos – powiedział wysoki, jasnowłosy mężczyzna, z pokrytą bliznami po trądziku twarzą, z całej siły uderzając pięścią starszego mężczyznę, przywiązanego do krzesła. Ten stęknął tylko, poczym splunął krwią z rozbitych warg. - ciąg dalszy niżej.

Na tego popieprzonego poganiacza wielbłądów i jego zakręconą bandę turbaniarzy... gdzie chłopcze znalazłeś to cudo? W zamkniętej na cztery spusty skrzyni, w pokoju kapitana w opuszczonej bazie wojskowej? No cóż, przynajmniej "kapeć" wiedział co dobre. Widzisz chłopcze, to co trzymasz w rękach, to PMM, czyli po naszemu MMP raczej, a więc Module Machine Pistol. Od 2014 roku standardowe wyposażenie oddziałów SEALS i policyjnego SWAT, w których zastąpił stare, wysłużone H&K MP5. Hehehe... kumpel, historyk, opowiadał mi, że była o to straszna chryja, bowiem Szwaby o mało nie dostali apopleksji jak się dowiedzieli, że nasze oddziały specjalne będą używać sprzętu polskiego. Dla Niemców z ich ego oraz wielbicieli tego badziewia jakim była MP5-ka, to był prawdziwy policzek. Co? Też uważasz, że MP5 to cudowny karabin? A podobno moc reklamy i filmów nie jest już taka jak dawniej...

W każdym bądź razie, nieważne, wracajmy do PMM. Jeśli fakt, kto go używał już ci tego nie powiedział, to postaram się być tak bezpośredni, jak tylko mogę. Ten polski kurdupel jest po prostu genialny. Stosunkowo lekki, jak na swoją olbrzymią wytrzymałość na uszkodzenia, jest niewielki i rewelacyjnie tłumi drgania. Jak złapiesz go oburącz, to nawet nie zwrócisz uwagi na odrzut, a przy strzelaniu z ramienia, to w ogóle bajka... Tak to nawet twoja laska sobie poradzi. Jest przy tym niezawodny, jak wszelki sprzęt z kraju z orzełkiem w koronie. PMM łomie, nie twoja laska... Niestety, jedyna jego wada to taka, że produkowano go w XXI wieku, przez co musisz mieć naprawdę dobrą amunicję aby z niego strzelać. Cóż, nie można mieć wszystkiego. Właśnie, co do amunicji to taka ciekawostka – nasi produkowali PMM w kalibrze .40 S&W, ale wiem od kumpla, że pistolety te produkowano w jeszcze co najmniej kilku innych kalibrach, w tym 9 mm parabellum i ten cholerny 5.7 żabojadów. Co? Mówisz, że 5.7 wymyślili Belgowie, a nie Francuzi? No i co, w Belgii też żaby jadali, zresztą to w ogóle też Francja, tylko pod inną nazwą.

Kaliber: .40 S&W
Pojemność Magazynka: 30
Reguły Specjalne: Celny (-10%), jeśli trzymany oburącz i przy ramieniu, to Bardzo celny (-20%), Niezawodny (feralny rzut na zacięcie 19-20), Poręczny, Dobra amunicja (przy samoróbkach feralny rzut na zacięcie 15-20)

Obrażenia: Lekkie
Punkty Przebicia: 2
Wymagana Budowa: 9
Szybkostrzelność: 2
Reputacja: Jeśli ktoś rozpozna, to +1 z racji tego kto używał...

Cena: 80 g
Dostępność: 10%

- Wkurwiasz mnie, Komandos – powiedział wysoki, jasnowłosy mężczyzna, z pokrytą bliznami po trądziku twarzą, z całej siły uderzając pięścią starszego mężczyznę, przywiązanego do krzesła. Ten stęknął tylko, poczym splunął krwią z rozbitych warg.
- Pierdol się Rkin – odwarknął mu, próbując się zerwać, jednak łańcuchy, którymi był przykuty do podłogi za nadgarstki, utrzymywały nawet jego imponującą posturę. Za swoją próbę dostał kopniaka w brzuch podkutym metalem butem. Komandos, Rkin i dwaj jego kumple znajdowali się w ruinie przydrożnego sklepu, odróżniającej się tym od innych jej podobnych, że miała wszystkie ściany i dach. Meble były w nienajgorszym stanie, choć śmieci, naturalnie, walały się wszędzie. Na środku pomieszczenia stało krzesło z siedzącym na nim skutym mężczyzną. Nie trzeba było być ekspertem, aby dostrzec w nim wojskowe zacięcie i wyszkolenie. Nadal widoczne, pomimo zauważalnego, podeszłego wieku. Trzej pozostali wyglądali jak zwykła zbieranina łajz, żyjąca z krzywdzenia innych.
- Posłuchaj mnie uważnie, dupku – Rkin usiadł na przysuniętym sobie krześle naprzeciw starszego mężczyzny – Wiem, że ty i twoi walnięci kumple z SEALS ukryliście gdzieś tu sporą zbrojownię i że nikt jej jeszcze nie sprzątnął, czego nie można powiedzieć o wielu innych. Gadaj więc, kurwa, gdzie ona jest?!
Ostatniej wypowiedzi towarzyszył kolejny cios pięścią, po którym łuk brwiowy skutego mężczyzny bluznął krwią.
- Aby tacy debile jak ty mieli w końcu porządną broń? – spytał Komandos, patrząc na niego z wyraźną nienawiścią – Spierdalaj, zdrajco!
- Grrr – Rkin warknął i nachylił się mocno, łapiąc starszego mężczyznę za poplamiony krwią i brudem stary podkoszulek. To był poważny błąd. Komandos bowiem natychmiast odchylił głowę i z całej siły trzasnął nią w twarz swego oprawcy. Najtwardszy z obszarów ludzkiego ciała bez trudu zmienił nos dziobatego przestępcy, w krwawą i bolesną miazgę.
- Ty chu... – zaczął Rkin, gramoląc się z ziemi przy akompaniamencie śmiechu kolegów, kiedy nagle drzwi do sklepiku skrzypnęły. Mężczyźni z olbrzymim zdziwieniem patrzyli jak dwudziestoparoletnia dziewczyna o kasztanowych, kręconych włosach i bardzo kobiecej figurze wchodzi do środka pomieszczenia. Skupieni na niej przestępcy nie dostrzegli przerażenia malującego się na twarzy ich więźnia.
- Przepraszam – powiedziała dziewczyna słodkim głosem – Mój ojciec został porwany przez złych ludzi, kiedy podróżowaliśmy na północ. Jestem teraz sama i nie wiem co zrobić. Może panowie by mi pomogli?
Cała trójka popatrzyła po sobie porozumiewawczo i uśmiechnęła się tylko wymownie do siebie.
- Ależ oczywiście, biała czekoladko – powiedział wysoki, łysy murzyn z olbrzymią czerwoną swastyką wytatuowaną na obu nagich ramionach – Tylko wiesz, to niebezpieczny świat. Musimy cię obszukać, czy nie masz jakiejś broni i czy nie chcesz nam zrobić krzywdy.
- Kto? Ja? – zmieszała się dziewczyna spuszczając wzrok. Nie speszony tym murzyn ruszył w jej stronę z obleśnym uśmiechem.
- No dobrze – powiedziała cicho, kiedy podszedł. Mężczyzna wcale jej nie słuchając złapał brutalnie, przyciągając do siebie.
- Tylko jej nam nie pobrudź – powiedział Rkin zapominając o bólu w nosie, a jego kumpel dorzucił – Ani nie usz...
Przerwał gwałtownie, a szczęka mu opadła, kiedy zobaczył jak dziewczyna, powolnym zdawałoby się ruchem, podnosi do głowy zaślepionego rządzą mężczyzny paskudnie wyglądający, olbrzymi pistolet. Jego prosta konstrukcja była Rkinowi i jego kompanowi kompletnie nieznana. W głośnym – w tak niewielkim pomieszczeniu – huku wystrzału, cała boczna część czaszki murzyna po prostu eksplodowała, fontanną kości, skóry, krwi i mózgu, zasypując podłogę. Dziewczyna zaś odepchnęła od siebie martwe już ciało, po czym ująwszy broń oburącz, pociągnęła długą skośną serią. Widząc co zamierza, Rkin rzucił się za metalową ladę, jego kompan trafiony w tors serią czterech pocisków został aż oderwany od podłogi, po czym opadł kilka metrów dalej. Wokół jego ciała szybko zaczęła się formować spora kałuża krwi...

Klnąc niewybrednie, głównie na fakt, że własny pistolet zostawił w kurtce na wieszaku, oprawca złapał za ułamaną nogę od krzesła, po czym przeskoczywszy do krawędzi lady, za którą się krył, wyskoczył gwałtownie i ruszył na dziewczynę. Drewniany kloc w jego ręku ruszył w jej stronę. Dziewczyna zamiast ściąć go serią, krzyknęła krótko, po czym instynktownie zasłoniła się pistoletem. Drewno i broń zderzyły się z dużą siłą, jednak bez widocznego efektu. Rkin krzyknął głośno wznosząc swoją pałkę do kolejnego ciosu. Dziewczyna jednak nie czekała, tylko od razu przycisnęła mu lufę do brzucha i nacisnęła spust. Stłumione przez ciało odgłosy wystrzałów brzmiały nienaturalnie, jednak długa seria po prostu zmasakrowała jamę brzuszną człowieka i rozerwała kręgosłup, w co najmniej kilku miejscach. Rkin stęknął jeszcze głucho, po czym upadł na plecy, aby po chwili umrzeć. Dziewczyna zaś zabezpieczyła szybko karabin – w którym i tak już nie było amunicji – i doskoczyła szybko do Komandosa.
- Tato, tato! – krzyknęła obejmując go ramionami za szyję.
- Samanta... O mało nie dostałem zawału jak zobaczyłem jak tu wchodzisz. Wiesz co mogli ci zrobić? – zganił ją mężczyzna, w jego głosie było jednak słychać ulgę – Skąd wzięłaś tego PMM?
- Słyszałam jak mówiłeś Johnowi gdzie ukryliście broń, której używaliście przed wojną – odparła z uśmiechem...



Wierzbowski.
komentarz[20] |

Komentarze do "Pistolet Maszynowy Modułowy"



Musisz być zalogowany aby móc oceniać.
© 2000-2007 Elixir. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Designed by Corwin Visual
Engine by Khazis Khull based on jPortal
Polecamy: przeglądarke Firefox. wlepa.pl

Wykryto nieautoryzowany dostęp!!!

   PATRONUJEMY

   WSPÓŁPRACA

   Sonda
   Czy interesują cię raporty z sesji NS?
Tak!
Nie.
A co to?
Musisz być zalogowany aby móc głosować.

   Top 10
   Pasożyty
   Hibernatus (....
   Yakuza
   FATEout
   Legia Cudzozi...
   Pistolet Maka...
   Łowca - dzień...
   Neuroshimowe ...
   Śpiąca Królew...
   Bo kto umarł,...

   Statystyki
userzy w serwisie:
gości w serwisie: 0

   ShoutBox
Strona wygenerowana w 0.017768 sek. pg: