>NASZE STRONY |
MAIN |
|
|
GRY FABULARNE |
|
|
GRY cRPG |
|
|
FANTASTYKA |
|
|
PROJEKTY |
|
|
|
|
|
|
|
Indiańce
To co, dzieciaku, chciałbyś się czegoś nauczyć o tej wielkiej piaskownicy co jest za oknem…? Nie mnie pytać, co prawda, ale powiem ci część tego, co wiem nie tyle o niej samej… ale o tych czerwonoskórych, co na niej mieszkają. Zacznijmy jednak od tego, czym jest Pustynia?
Pustynia. Piękna i zdradliwa. Olbrzymia i zabójcza. Gorąca i zimna. Znałem takich, co weszli i nie wyszli z piasku. Znam też takich, co wołają na tę cholerną kupę piachu:
„Matka Pustynia”. Paranoja, mówisz? Nie, to najszczersza prawda. Wiesz co? Widzę, że ty taki nie kumaty jesteś, to ci przedstawię na żywym przykładzie. Znam takiego jednego, co zwie się Anuko albo „Pustynny Brat” w tym ich dziwnym slangu. Tak tak, czerwonoskórzy też mają ten swój dziwny język, bóg wie jak on się nazywa i, jeśli łaska, nie przerywaj mi na razie, bo nigdy nie skończę, …więc zaprowadził mnie do swoich braci. Na początku patrzyli na mnie, jakby chcieli mnie zjeść, mówię ci… pomalowane twarze, broń, a każdy z nich to masa mięśni wybudowana trudami życia… A jak wchodzi do wioski ktoś obcy to zapada głucha cisza, że aż słychać jak zmutowane komary latają… Ta cisza jest chyba najgorsza. Wszystkie pary oczu skierowane na ciebie jakbyś był nowo przyniesioną zwierzyną. Anuko zaprowadził mnie do wodza wioski i co się okazało? Że mają problemy z metalowym bogiem, który zatrzymał się jakiś kilometr od wioski… No to ja złapałem się za snajperkę, wyszedłem na zewnątrz spoglądam przez lunetę.
I co widzę? Łowcę, który oblega stado krów… Taa, wiem że zabawne, więc jednym celnym strzałem pufff i łowca nikomu już nie zagrażał. W jednym momencie stałem się honorowym bratem krwi plemienia i nazwali mnie nawet duchem śmierci. Że niby ja, profesjonalny zabójca molochowego cholerstwa przyciągam śmierć? Nieważne. Chciałem ci rzec o nich. O tych pieprzonych Indiańcach. Nie rozumiałem ich ideologii przez długi czas. Mówili że, jeśli wierzysz w jednego boga, to jesteś słaby. Oni, bowiem wierzą w duchy, które bronią ich i napełniają ciała potęgą ziemi. Tak tak, czerwonoskórzy wierzą w wymarłe gatunki i ten kawałek piaskownicy, na którym mieszkają. Czerwonoskórzy wierzą w duchy. Tak, w duchy gówniarzu i ty też byś w nie uwierzył gdybyś widział to, co ja. A jak długo tam byłem, widziałem wiele rzeczy, część to te, których nie chciałbym widzieć ponownie. Uwierzyłem w duchy, gdy z Anuko poszedłem na polowanie. Nie będę ci ględził o tych cholernych mutkach i wielkich skorpionach. Anuko uratował mi dupę i wierz mi, że potrafił takiego zatłuc gołymi rękami. Mniejsza. Zawsze jak jestem z nim na pustyni, to ten cholerny Indianiec wytrzaśnie żarcie, albo ta jego cholerna czerwona kulka. Obojętnie, co by ci było. Złamana ręka, wybity palec, czy niestrawność żołądkowa, połykasz ją i po bólu. Oczywiście rękę i palec sobie musisz nastawić, jednak to już nie problem czerwonoskórych… Dobra, styka, bo już pierdolę głupoty i za bardzo ich tam chwalę. Do rzeczy. Czerwonoskórzy to całkiem nieźli zielarze i znają się cholernie dobrze na przetrwaniu w trudnych warunkach. Nie tylko na pustyni… Jak dla mnie to powinni założyć jakąś gildię przewodników po Wielkim Piachu i innych niebezpiecznych miejscach. Znowu pieprzę od rzeczy… Przecież zapomniałbym o najważniejszym, mianowicie indiańskich szamanach. Spotkałem ich nie raz. Na początku było całkiem nieźle - poczęstowali, dali wody, czasami odmówili jakieś błogosławieństwo. Jednak potem, jak spotykasz jakiegoś drugi czy trzeci raz, to się zaczyna. Biorą łyka z jakiejś dziwnej, śmierdzącej manierki. Po chwili milczenia wpadają w taki dziwny trans. Zaczynają ci nawijać o całym twoim życiu i co cię tam czeka w przyszłości… I wiesz co jest najgorsze? To, że najczęściej mają rację. Po jednym takim seansie dziwnie się czułem, ale w końcu poznałem imiona starych, więc nie miałem dziadkowi za złe. W gruncie rzeczy niezły trik, ale za fabrykę Tornado, nie wziąłbym tego cholerstwa do gęby. Wspominałem już o łukach? Nie? – Heh, mój błąd, bo to też nieodłączny element czerwonych. Jednego z nich nazwałem elfem. Ty może nie wiesz, ale przed wojną, debile wymyślali sobie historyjki o elfach. Ludziach lasu z długimi uszami, co to byli mistrzami łuku. Jak głupio by to nie brzmiało, zawsze się zastanawiam czy nie mieli przypadkiem czerwonej skóry. Wiesz, w każdej legendzie jest ziarenko prawdy. Jednego z kumpli Anuko nazwałem więc elfem. Czemu, pewnie zapytasz? Nawet moja ukochana snajperka nie zdjęłaby pumy z 500 metrów. Ten cholerny Indianiec strzelił od niechcenia i trafił. Ha, co więcej, przestrzelił jej szyję.
Tak, to właśnie chciałem rzec. Mój drogi, nie znajdziesz lepszego łowcy, tropiciela czy łucznika niż czerwonoskórego mieszkańca Pustynnego Zadupia. A słyszałeś kiedyś synku o tipi? Ha, jakbyś się uczył to byś słyszał. A wiesz, co to stożek? – super no jednak coś tam wiesz– Widzisz, Indianie żyją w namiotach o stożkowym kształcie i drewnianym szkielecie. Tak, to właśnie jest tipi. Chroni przed słońcem i zimnem, więc w lato mają chłodno jak z klimatyzacją, a jak jest zimno, to możesz sobie w środku rozpalić ognisko, wcale nie żartuję. Kapujesz, smarkaczu? No dobra, co byś tam chciał jeszcze wiedzieć? Do rana jeszcze bardzo dużo czasu… Mamy go w nadmiarze. Mamy cały czas tego zapomnianego przez Boga świata.
Lambert. |
komentarz[7] | |
|
|
|
|
|
|
Wykryto nieautoryzowany dostęp!!!
|
|
Sonda |
Top 10 |
Statystyki |
userzy w serwisie: gości w serwisie: 0 |
|
ShoutBox |
|
|