>NASZE STRONY |
MAIN |
|
|
GRY FABULARNE |
|
|
GRY cRPG |
|
|
FANTASTYKA |
|
|
PROJEKTY |
|
|
|
|
|
|
|
Alcatraz
Wilk: "Skąd cię przenieśli?"
Frank: "Z Atlanty."
Wilk: "Ładne miasto, Atlanta."
Frank: "Nigdy go nie widziałem."
W sześćdziesiąt lat po ostatecznym zamknięciu tego więzienia czasy nieco się zmieniły. Fala przestępczości, która zalała wtedy USA przyczyniła się do tego, że prezydent wydał rozkaz jego ponownego otwarcia. I tak w roku 2015 na wyspie Alcatraz, okryte w przeszłości złą sławą więzienie zostało po raz kolejny przywrócone do dawnej świetności. Wtopiono w nie ogromne ilości pieniędzy, co zaowocowało najnowocześniejszym więzieniem świata o zaostrzonym rygorze. Zyskało ono charakter międzynarodowy. Podobnie jak kiedyś, zsyłano tu najgorszych, najniebezpieczniejszych przestępców jakich wydał świat. Byli oni geniuszami swojego fachu. I tym razem twórcy całego kompleksu wybitnie postarali się, aby ucieczka nie była możliwa. Cały system elektronicznych zabezpieczeń, inteligentnych systemów komputerowych i sieć wieżyczek strażniczych oraz osławiona "Obroża" sprawiały, że o ucieczce można było co najwyżej pomarzyć.
Jednakże wtedy nikt nie przewidział, że pojawi się Moloch. Nikt nie przewidział, że jebnie w Stany całym arsenałem jaki będzie pod ręką i rozniesie wszystko w pył. Tak się jednak stało i wiadomo jak sprawy stoją.
W chaosie jaki wtedy zapanował, więźniom ze sławnego Alcatraz udało się uciec. Na kilka lat ślad po nich zaginął i w zasadzie nikt nie zawracał sobie nimi głowy. Były ważniejsze sprawy na głowie.
Kiedy jednak po tych kilku latach wrócili i uczynili z wyspy niezdobytą fortecę, w pełni niezależną, zbierając tam masę wojskowego sprzętu i całą śmietankę uzdolnionych przestępców, sprawy nieco się zmieniły. Szaleńcy i psychopaci o ponadprzeciętnym ilorazie inteligencji stali się siłą samą w sobie, z którą liczyć się muszą wszystkie organizacje z San Francisco, pieprzeni gangersi, aniołki i wszyscy inni, którzy przykulają swoje dupska w okolice. Nawet Moloch chyba ździebko zwątpił, bo po kilkunastu próbach zdobycia wyspy przy pomocy swoich maszyn, zaprzestał ataków i skupił się na innych terytoriach.
Skąd to wszystko wiem, pytasz? Tak się składa, że byłem jednym z tych, którzy wtedy uciekli. Z tą jednak drobną różnicą, że ja nie miałem najmniejszego zamiaru tam wracać. Nigdy w życiu. I nie wróciłem.
Całym tym bajzlem rządzi szalony czubek, psychopata na którego wołają Al. Kawał drania muszę ci powiedzieć, ale chyba najtwardszy z nich wszystkich. Trzyma wszystko żelazną ręką i przez ostatnie lata zdołał zorganizować cały ten motłoch całkiem zgrabnie, że tak powiem.
Nie dość, że w San Francisco i tak nie jest zbyt ciekawie i nie trudno dostać kulkę w łeb, to on też wtyka tam swoje łapska. Kontroluje wiele siatek handlarzy narkotyków (w tym Tornado), broni, sprzętu, wody, paliwa i szlag wie czego jeszcze. W zasadzie dziwię się, dlaczego te świrusy po prostu nie zajęły całego miasta. Chyba daliby radę.
Jego prawa ręka - Hekate, to niezła dupa, muszę ci powiedzieć, ale wolałbyś nie stanąć jej na drodze. To psychopatka, na widok krwi ślini się i ten szalony błysk w oku...
Stosunkowo (hehe) często można ją spotkać w San Francisco albo w jego okolicach. To ona załatwia większość interesów Ala, dobija transakcji i ściąga długi. Razem ze sobą ma dobrze wyposażony oddział, który lepiej omijaj najszerszym łukiem jakim się tylko da, bo sprzątną cię na miejscu. Co? Poznasz ich, o to się nie martw. Stary Al to megaloman, każe Hekate wozić wszędzie takie zasrane wielkie sztandary czy flagi z nabazgranym pelikanem. Tak więc jak zobaczysz gdzieś taki znak, to bierz dupę w troki i spieprzaj ile fabryka dała.
Jest jeszcze Flint. To w zasadzie taki mały, zasrany Meksykaniec, który jest oczami i uszami Ala na to co się dzieje w stanach. Czasami można go i jego bandę "cavalieros" spotkać nawet daleko na południu.
Cholera wie, ale najwidoczniej czegoś skubaniec szuka.
Jego czujki często spotyka się w miastach, gdzie wypytują dużo, płacą dużo i ładują ci w dupę śrutu, też dużo.
Sam Flint to cwaniak, który chyba wiecznie chodzi zalany albo pod wpływem dragów, jednak z tego co słyszałem to jest względnie normalny, a nie tak jak ta suka - Hekate.
No i jego paczka zajebiście nie lubi mutantów. Wszyscy wiedzą, że jak tylko w okolicy się zjawi chociaż garstka mutków, to lecą na złamanie dupy, żeby tylko ich dopaść. Rozwalają ich na strzępy nie oszczędzając amunicji, a potem tego... wbijają na pal w okolicy miast i wiosek...
Gdzieniegdzie słyszałem też, że jak trafili w jakiejś miejscowości na mutki wykorzystywane jako niewolników to ich też rozwalali, a mieścinę puszczali z dymem.
Tak, każdy gangster czy jak wolisz - biznesmen z San Francisco z nieukrywaną radością wsadziłby Al'owi i Hekate te pelikany w dupę. Dlaczego więc tego nie robią? Ano jakby nie patrzeć, mimo że Al przycina na cenach i w ogóle kombinuje jak popieprzony, to jednak ma Tornado, ma sprzęt, ma broń i ma jeszcze masę innych rzeczy, które ciężko zdobyć. No i w zasadzie - da się z nim pohandlować.
Poza tym nie jestem pewien czy któraś z frakcji z miasta dałaby radę sama przeciwko Al'owi. No bo co - musieliby ruszyć dupska aż na Alcatraz i tam go dopaść, bo ten sukinkot ani myśli wychylać gębę poza wyspę (inna sprawa, że ponoć po jakimś wypadku jest sparaliżowany). No i wtedy dupa, bo jak zbiorą siły i pojadą na Alcatraz, to reszta cwaniaków z miasta zajmie ich terytoria i tyle z tego będą mieli.
Corwin. |
komentarz[14] | |
|
|
|
|
|
|
Wykryto nieautoryzowany dostęp!!!
|
|
Sonda |
Top 10 |
Statystyki |
userzy w serwisie: gości w serwisie: 0 |
|
ShoutBox |
|
|