>NASZE STRONY |
MAIN |
|
|
GRY FABULARNE |
|
|
GRY cRPG |
|
|
FANTASTYKA |
|
|
PROJEKTY |
|
|
|
|
|
|
|
Jak nie oszaleć?
Świat się zjebał totalnie.
Wojna, gangi, mutanty, potwory żyjące w ciemnościach i wszechobecny smród i zgnilizna. Rzygać się chce. Nie ma zdrowych zwierząt, nie ma zdrowych roślin, a tym bardziej zdrowych ludzi. Gdy zginęli wszyscy dobrzy ludzie, szaleńcy opanowali ten świat. Teraz każde najmniejsze uczucie, litość, żal, współczucie, miłość, nadzieja, wszystko to są słabości, a słabi giną pierwsi. Nie ma Boga. Jest tylko śmierć. Są jednak tacy, co znaleźli sposoby, by znieść te prymitywne i niepotrzebne odruchy zwane uczuciami. Szukałem ich, rozmawiałem, a jutro stanę się jednym z nich. Chcesz wiedzieć, jak?
Dobrze, opowiem ci, zamów nam tylko butelczynę wódki, dziś po raz ostatni upiję się na smutno.
Nazywają ich Czarnym Komando, czasem też Czerwonym Komando, lub Czarnymi Diabłami. Są to najokrutniejsi ludzie, jakich znam. Nie mają uczuć i są diabelnie dobrzy w tym, co robią. Pacyfikacji. Gdziekolwiek przybędą, zostają tylko sterty ciał. Zabijają wszystkich bez mrugnięcia: kobiety, mężczyzn, dzieci, starców, niemowlaki, psy, mutanty, potwory i rzeczy, o jakich ci się nie śniło. Robią to szybko i ekonomicznie. Niczym maszyny. Nigdy się nie wahają, nie okazują litości, ani współczucia. Nie są też okrutni, jak ci inni szaleńcy, co nazywają się najemnikami. Walczą każdą bronią, nie boją się nikogo i niczego, o nic nie dbają. Nie czują bólu, zmęczenia, obrzydzenia, głodu i pragnienia. Póki żyją, walczą. Gdy któryś zginie, jego sprzęt jest zabierany przez pozostałych, a ciało zostawiane tam, gdzie padł. Nie mają żadnych uczuć! Żadnych, rozumiesz?
Zrobili to dość łatwo, implant do hipokampu i do móżdżku. Małe „pstryk!” i uczucia znikają jak starte gąbką. Na zawsze. Robią to gdzieś w San Diego. Mają implanty z magazynu firmy UrgTec, chuj wie, gdzie ten magazyn. Ponoć stamtąd biorą cały sprzęt. Jutro tam jedziemy. Możesz z nimi pogadać, jeśli chcesz, chętnie przyjmują nowych członków.
Jeśli nie masz ochoty na dłubaninę w mózgu, są inne sposoby. Nie zatracisz do końca tego gówna zwanego człowieczeństwem, ale pozwolą ci jakoś przetrwać w tym syfie.
Na początek opowiem ci o czymś łagodnym: benzedrynach.
Fajne pigułeczki, które w fajny sposób spaprają ci mózg. Poprawiają humor niemal natychmiast, pozwalają radzić sobie ze stresem i urazami psychicznymi od wojny: chorobą okopową i syndromem Wietnamskim. Wszystko cacy, ale z czasem ich działanie słabnie, a lęki i strachy nabierają mocy. Wtedy więc bierzesz ich więcej, co z czasem pogarsza twój stan psychiczny i kółko się zamyka. Łatwo się od nich uzależnić, trudno zerwać, a jeszcze paprają inne części organizmu. Wszystkie te pochodne Valium czy Librium strasznie brużdżą w czerepie i w bebechach, zwłaszcza teraz. Widziałem żołnierza, który na froncie dziennie łykał po dwadzieścia tabletek Librium - teraz jest tak spaprany, że nawet łyżki nie może podnieść bez bólu brzucha. A ma do tego taką paranoję, że hej. Czyli nie chcesz benzedryn?
Dobrze, jest jeszcze Soma.
Soma zabija instynkt, zwalcza lęki, czujesz się po niej jak pan świata. Skutkiem ubocznym jest to, że z rozsądnego wariata stajesz się narwanym popaprańcem, co gotów jest zajebać Juggernauta gołymi łapami. Na froncie w wielu jednostkach Soma jest zakazana, w innych jest dawana razem z amunicją i witaminkami. W tych jednostkach skuteczność bojowa jest bardzo wysoka, lecz śmiertelność jeszcze większa. Ma też inne efekty, silnie uzależnia, nikt też nie wie, co robi z mózgiem na dłuższą metę. I jest dość droga.
Kolejnym ciekawym środkiem jest Brainfuck.
Wystarczy przed snem łyknąć jedną tabletkę, a ma się potem naprawdę zajebiste wizje, sny, czy jak inaczej to nazwać. Co więcej, jesteś w pełni świadomy tego, że śnisz, przez co możesz sterować wizją, jakbyś był Bogiem czy reżyserem. Ale ta cudowna tabletka, jak sama nazwa wskazuje, wyrucha ci mózg dokumentnie. Po trzech nockach jesteś uzależniony, po miesiącu nie możesz funkcjonować bez tego. Odstawiasz - pojawia się brak snów. Znaczy się śpisz, ale o niczym nie śnisz. To jak insomnia, ale bez zmęczenia. Po dwóch tygodniach nie będziesz pamiętał swego imienia. Innym skutkiem ubocznym jest paraliż senny. Normalnie, gdy śnimy, mózg odłącza ośrodki ruchowe od ciała, dzięki czemu gdy śni nam się, że spierdalamy przed Molochem, nie biegamy jak debile w śpiworach. Przy paraliżu sennym nagle budzisz się ze snu, ale mózg nie włącza z powrotem ośrodków ruchowych. Jesteś sparaliżowany, możesz tylko się rozglądać i mrugać powiekami. Pojawia się wtedy najstraszliwsze uczucie strachu, jakie można odczuć - to zmienia psychikę. Do tego w tym stanie miewasz omamy i inne haluny. Na szczęście, paraliż sam mija po chwili. Jak zamierzasz brać Brainfucka, to kup zapas na całe życie i miej zawsze pod ręką czystą bieliznę. Albo poszukaj speca od medytacji i autohipnozy, nauczy cię osiągania świadomych snów bez prochów, choć to trudniejsze.
Dalej mamy preparaty Tornadopochodne.
Jest to bogata rodzina farmaceutyków opartych na psychotropach, benzedrynach, barbirutanikach i Tornado. Zamiast Tornadowych wizji i tripów masz jakby podwójne widzenie. Na obraz świata nakładają się obrazy z przeszłości, czasem rozmazane, czasem wyraźne, zdarza się, że nawet ruchome, lub interaktywne. Mogą trwać godzinami. Dodatki zaś poprawiają nastrój i uspokajają. Niestety, taki koktajl jest kurewsko drogi i strasznie jebie mózg. Czasem też coś się papra i wizja jest zupełnie nie związana z miejscem, w którym jesteś. Bywa i tak, że się zacinasz, znaczy się widzisz moment zagłady w kółko, zapętlony, często w kolorze i ze wszystkimi detalami. Widzisz, jak ludzie umierają w straszliwej agonii przez kilkanaście godzin. Dwa razy się zdarzyło, że ten efekt utrwalił się na stałe. Ludzie ci po kilkunastu dniach popełnili samobójstwo. Inni popadają w obłęd, jeszcze inni lunatykują, całymi dniami gadając z ludźmi, których nie ma. Możesz tego spróbować, nazywa się EVA, od Expanded Vision - poszerzonej wizji.
Ostatnim środkiem jest Equilibrum.
To bardzo rzadki środek, ale dokonuje istnych cudów. Wyostrza poczucie rzeczywistości, zabija uczucia zgrabnym cięciem, ale nie pozbawia instynktu i nie poprawia nastroju wbrew ciału. Drogie to jak cholera, bo niewiele tego jest. Jedna ampułka starcza na dobę, a kosztuje tyle, co 5 dawek EVA, lub 20 porcji porządnego Tornado. Obok implantów jest najskuteczniejszym środkiem na obłęd tego świata.
Pytasz o zwykłe narkotyki, hę?
Dam ci radę: zapomnij o nich. Żadne inne prochy nie dadzą ci tego efektu, co te środki, które wymieniłem. Żadne. Zwykłe prochy służą do rozrywki, po nich zatracasz kontakt z rzeczywistością w takim stopniu, że nie jesteś w stanie nawet wstać, a co tu mówić o funkcjonowaniu w świecie. Nawet EVA działa lepiej od tego.
A teraz mnie zostaw z moją wódką, chcę powspominać dawne czasy...
Urgon Elsia. |
komentarz[24] | |
|
|
|
|
|
Komentarze do "Jak nie oszaleć?" |
|
|
|
|
|
|
Wykryto nieautoryzowany dostęp!!!
|
|
Sonda |
Top 10 |
Statystyki |
userzy w serwisie: gości w serwisie: 0 |
|
ShoutBox |
|
|