..:: ELIXIR | Gry Fabularne(RPG) | Gry Komputerowe(cRPG) | Fantastyka | Forum | Twoje Menu Ustawienia
    ORBITAL MENU
    » Neuroshima
    » Świat
    » Bohater
    » Rozrywka
    POLECAMY

     SZUKAJ
    » Mapa serwisu
>NASZE STRONY
 MAIN
:: Strona Główna
:: Forum
:: Chat
:: Blogi

 GRY FABULARNE
:: Almanach RPG
:: Neuroshima
:: Hard HEX
:: Monastyr
:: Warhammer
:: Wampir
:: D&D
:: Cyberpunk2020
:: Earthdawn
:: Starwars
:: Arkona

 GRY cRPG
:: NWN
:: Baldurs Gate
:: Torment
:: Morrowind
:: Diablo

 FANTASTYKA
:: Literatura
:: Tolkien
:: Manga & Anime
:: Galeria

 PROJEKTY
:: Elcards
:: Chicago

Panie Cierpiące


Służebnica Szczura i Prześmiewczyni z ciekawością spoglądały na oświetlone zachodzącym słońcem trupy. Miały czas, bardzo dużo czasu. Nie spieszyły się nigdzie.

Po twarzy Służebnicy spływały dwie krople krwi, coraz wolniej i wolniej, w miarę, jak czerwona smuga krzepła, zmieniając kolor z jasnoczerwonego, poprzez brązowy, w bliski czarnemu. Oko Prześmiewczyni było zadrapane, ale zdawała się tego nie zauważać, może zaś wynikało to z ignorancji?

Jeleń leżał na plecach, rana postrzałowa na piersi prawie niewidoczna wśród kolorowych plemiennych tatuaży, szeroko otwarte oczy pozbawione blasku, brudne. Po tęczówce prawego chodziła leniwie mała, czarna mucha. Drugi mężczyzna, intruz, klęczał przed kobietami, zgięty, czołem dotykając zimnych kafelków, oddawał pokłon Paniom. One jednak były niewzruszone, widocznie złożona im krwawa ofiara nie była taką, jakiej oczekiwały, a może było jej za mało? Poza Jeleniem i intruzem w okolicy stygło jeszcze siedem ciał. Czterech wojowników Plemienia Białego Szczura i trójka przybyszów z zewnątrz, tych, którzy chcieli zakłócić spokój Prześmiewczyni i Służebnicy.

Wspaniały wojownik Krokodyl zastygł wraz ze swoją ofiarą, ubranym w wojskowe mundury ochroniarzem przybyszów. Zastygli w pozie, która spodobałaby się bogom wojny. Nie Paniom, ale Bogom Wojownikom na pewno. Leżąc, Krokodyl wciąż ściskał w swoich potężnych, czarnych dłoniach włócznię, na której końcu, przebity niczym ryba, skonał ochroniarz. Bezimienny przybysz wypuścił z rąk strzelbę, jego palec wskazujący lekko tylko dotykał kolby broni. Wystający z jego pleców kamienny grot wbity był w karoserię przerdzewiałego samochodu, przyszpilając mężczyznę niczym robaka w kolekcji.

Ta, która przyjechała ze świętokradcami, młoda dziewczyna o szarych włosach i wąskich ustach; leżała tuż przy gruzowisku, na wpół zanurzona w kałuży zatęchłej, śmierdzącej wody. Jej ciało było najbliżej wyjścia z podziemi metra, więc ją pierwszą odnalazły szczury. To, że przyszły gryzonie, było dobrym znakiem. Nie było jednak wśród nich tak oczekiwanego przez plemię, wielkiego niczym kot, białego mutanta.

Okulary kobiety leżały nieopodal, powiększając przebiegające obok nich szczurze łapy.

Wódz klanu, Potok Mądrości, obracał się powoli, kiwając na boki bosymi stopami. Kręcił się wokół własnej osi, jak w jednym ze swoich transów, podobnie jak wtedy, gdy podczas rozmowy z duchami dowiedział się, że niedaleko ich siedziby, zamknięte w jednym samochodów w zawalonym tunelu, ukryte są potężne artefakty, portrety Bogiń. Duchy powiedziały mu wtedy, że dwie siostry czekają na odkrycie, że nie mogą one zostać przez ludzi zapomniane, że za wszelką cenę musi je znaleźć i otoczyć opieką, ale pod żadnym pozorem nie wolno mu ich ruszać. Duchy wytłumaczyły, że siostry są bardzo stare, bardzo kruche i pomimo swoich trumien nie są bezpieczne, nawet przed światłem słonecznym. Tak duchy mówiły kiedyś.

Teraz wódz obracał się powoli, poruszany podmuchami wiatru, długie włosy miał potargane. Zwisał z kiedyś zielonego drogowskazu, informującego podróżnych, że do Little Red Tully w stanie Wisconsin pozostało 45 mil. Duchy go opuściły, bo nie mógł już przekazać ich słowa nikomu z żyjących.

Pani Prześmiewcza ustawiona była tak, że widziała więcej przez otwarte drzwi do ciężarówki, w której były uwięzione z siostrą. W ukośnych promieniach słońca, barwiących świat na krwawo, mogłaby obserwować przebite strzałą plecy drugiego z ochroniarzy intruzów. W kącikach Prześmiewczyni błąkał się nieodgadniony uśmiech - jak zawsze, nie można było stwierdzić, czy rozlew krwi ją zadowolił, czy zniesmaczył. Ona nigdy nie dawała po sobie nic znać - szaman przychodził przed jej oblicze odurzony ziołami i prosił o znak. A Pani patrzyła, pozostawiając duchom i szamanowi odgadnięcie tego, co czai się w jej myślach. Potężną była władczynią. Mimo że jej dni chwały przeminęły wraz z upadkiem ludzkości, jej piękno wciąż przykuwało, hipnotyzowało.

Dwóch wojowników leżało tuż obok siebie, podziurawionych pociskami z broni trzeciego z ochroniarzy, tego, którego Jeleń zabił uderzeniami strażackiego toporka. Mężczyzna do ostatniej chwili chwytał się życia, mimo śmiertelnych ran i prawie odrąbanej ręki, próbował uciekać przed Jeleniem. Ten rąbał go metodycznie, potężnie, ale w taki sposób, żeby zabójca wojowników klanu czuł, jak odchodzi. Krwawa ścieżka jego rozpaczliwego czołgania się ciągnęła się od miejsca, z którego strzelał do wojowników, przez cień powieszonego dzień wcześniej Potoku Mądrości, aż do wraku żółtej taksówki, pod który próbował się wczołgać, zaślepiony bólem, oszalały jak zwierzę.

Po zabiciu mężczyzny Jeleń odrzucił toporek i pobiegł do świątyni. Tam, gdzie czekał na niego ostatni z intruzów. Tam, gdzie strzał w klatkę piersiową zatrzymał go w miejscu, ściął z nóg i jego duszę oddał na zawsze we władanie Szczurzej Służebnicy. To ten strzał zachlapał białą w półmroku twarz kobiety krwią. Głaskany przez nią biały szczur miał bardzo małe uszy - to była ostatnia myśl Jelenia, kiedy osuwał się w tył umierając.

Ostatni ze świętokradców, po zabiciu Indianina, chciał zabrać obie Panie Cierpiące z ich ołtarza. Jednak jego wiara była słaba. Kolbą pistoletu próbował zbić szybę dzielącą go od świętych obrazów, lecz Boginie utwardziły szkło, jako ostatnią linię obrony przed świętokradcą. Mężczyzna klęczał teraz martwy przed kobietami, zabity pociskiem z własnego pistoletu, kiedy wiedząc, że nie będzie mógł zabrać relikwii, chciał kulami wyłupić oczy Pani Prześmiewczej.

Rykoszet od szyby pancernej prawie oderwał mu czubek czaszki.

Słońce zachodziło, jego ostatnie promienie wydały ciała na pastwę szczurom. Chwilę później pobojowisko, opuszczoną autostradę i półotwartą pancerną ciężarówkę opisaną jako "Przewóz dzieł sztuki" spowije noc.

Mona Lisa patrzyła na gasnący świat, a w kącikach jej ust błąkał się tajemniczy półuśmiech.


Raeptaer.
komentarz[6] |

Komentarze do "Panie Cierpiące"



Musisz być zalogowany aby móc oceniać.
© 2000-2007 Elixir. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Designed by Corwin Visual
Engine by Khazis Khull based on jPortal
Polecamy: przeglądarke Firefox. wlepa.pl

Wykryto nieautoryzowany dostęp!!!

   PATRONUJEMY

   WSPÓŁPRACA

   Sonda
   Czy interesują cię raporty z sesji NS?
Tak!
Nie.
A co to?
Musisz być zalogowany aby móc głosować.

   Top 10
   Pasożyty
   Hibernatus (....
   Yakuza
   FATEout
   Legia Cudzozi...
   Pistolet Maka...
   Łowca - dzień...
   Neuroshimowe ...
   Śpiąca Królew...
   Bo kto umarł,...

   Statystyki
userzy w serwisie:
gości w serwisie: 0

   ShoutBox
Strona wygenerowana w 0.017639 sek. pg: